“Myszka polna”
W domku gdzieś na skraju lasu,
Żyją myszki co nie liczą czasu,
Dzionki płyną im powolutku,
Zbiory robią sobie pomalutku,
Tak beztroski płynie czas,
Gdy nie idą w ciemny las,
Lecz malutka jedna myszka,
Posłuchała co mówiła modliszka,
I z uśmiechem na pyszczku,
Podreptała powolutku,
W las ten ciemny,
Chłodny, nieprzyjemny,
Poszukując wielkiej przygody,
Na końcu ścieżki nagrody,
Mrok zapadał szybko niemiłosiernie,
Poszarpała sobie futerko o ciernie,
Strach obleciał ją szybciutko,
I nie trwało krótko,
Nim w popłochu zawróciła,
Niestety ścieżkę zgubiła,
Zabłądziła w swej podróży,
I dotarła pod krzak róży,
Gdzie z szelestem wyskoczył lisek,
Knując niecny spisek,
Ruszył na myszeczkę biedną,
W główce mając myśl jedną,
By z myszeczki zrobić obiadek,
I zasnąć jak niedźwiadek,
Myszka biegła przerażona,
Uciekała jakby poparzona,
W norce malej się ukryła,
Tylko temu przeżyła,
Nie słuchała dobre rady,
I wybrała się na zwiady,
Teraz czeka roztrzęsiona,
Trzymając się swego ogona,
Aż lisek odejdzie,
I znów bezpieczna będzie,
Noc zapadła, nad tym laskiem,
Myszka wstała razem z brzaskiem,
Wychyliła z norki nosek,
Zaraz obok był jej domek,
Liska nie ma droga wolna,
Więc pobiegła myszka polna,
Uściskała swą rodzinkę,
I zrobiła smutną minkę,
Więc już nie będzie uciekała,
Bo myszeczka jest za mała,
Teraz w domku siedzi grzecznie,
Gdzie cieplutko i bezpiecznie.
Autor: A.A.