Home / Opowiadania / Lucky Luciano / Nowa Koszula

Nowa Koszula

– Przepraszam! – Wypowiedziała tak szybko, że prawie nie zrozumiał co.
Z przerażeniem w oczach, bojąc się jego wzroku, schyliła się po pendrive, który mu wypadł.
– Spokojnie, nic się nie stało – odpowiedział podnosząc plik trzech teczek z chodnika. Kawa z jej plastikowego kubka wylądowała częściowo na jego niebieskiej koszuli. Uwielbiał ją ale zachował nadzwyczajny spokój, ponieważ miał taką drugą oraz jedną słabość… Niebieskie oczy oraz kształty jakie reprezentowała ona, była też w szpilkach, które ubóstwiał. Od razu wpadła mu w oko, obserwował ją wcześniej odkąd wysiadła ze swojego samochodu pod punktem xero. To było parę minut wcześniej, kiedy poprawiał projekt na laptopie siedząc na miejscu pasażera, a stukot jej obcasów odbijał się głośnym echem od pobliskiego półmetrowego murku biegnącego wzdłuż chodnika, wygrywając melodię, na którą był podatny.
– O rany, pana koszula. Jest mi niezwykle głupio. Czy mogę coś dla pana zrobić?
– Owszem. Ale to będzie Panią drogo kosztowało. Dodał po dłuższej chwili nadając temu śmiertelnie poważny ton.
– Proszę się uśmiechnąć  – dodał.
Spojrzeli na siebie. Jego twarz była pogodna. Ten widok rozładował jej stres.
– Zawsze Pan jest taki wyluzowany? Z każdą sekundą była pewniejsza siebie, a stres odpuszczał.
– Nie, tylko wtedy, kiedy oblewają mnie kawą piękne kobiety, które są w moim guście.
– Teraz pan się podlizuje?
– Wie Pani co? – wypowiedział sarkastycznie – Jest właściwie jedna rzecz. Mieszkam tu niedaleko, a kompletnie nie umiem prasować.
Na jej twarzy zaczęło rysować się zażenowanie. Spojrzał na nią i po chwili zaczął się głośno śmiać.
– Żartowałem ale gdyby Pani widziała widok swojej twarzy.
– Cóż, niecodziennie spotykam amatorów prasowania. – Dodała z lekkim ironicznym uśmiechem.
– Myślę, że może Pani zaprosić mnie na kawę. – Powiedział, po czym spojrzał na jej plastikowy kubek i dodał:
– Tylko błagam, nie Starbucks, a i Pani przyda się zdaje się nowa. Tu niedaleko…
Jego słowa zostały przerwane
– Mam lepszy pomysł. Kawałek dalej jest świetny sklep z koszulami. Myślę, że się Panu spodoba dodała patrząc na niego od dołu do góry i z powrotem. – Jestem winna panu koszulę.
– Bez przesady. Myślę, że tę koszule da się uratować ale…
– W takim razie – przerwała po raz kolejny – ja wybieram nową, a pan płaci. – Zaczęła się śmiać. Poczuła, jakby znała go od lat. Stres zszedł z niej już całkowicie.
– Cóż Takiej propozycji nie mogę odmówić. Zapraszam zatem do mojego auta.
– Nie. Powiedziła krótko i stanowczo.
– Pojedziemy moim. – Po czym odwróciła się i zaczęła podążać w kierunku swojego samochodu.
Po chwili obydwoje już siedzieli w aucie z zapiętymi pasami, a czarne Audi TT w quattro ruszyło bardzo żwawo z parkingu.
– Szybko jeździsz.
– Lubię.
– A co jeszcze lubisz?
– Czasami po prostu..
– Oblewać facetów swoją kawą? – przerwał jej w połowie i szyderczo, ale uroczo zaśmiał się.
– To też ale wolę im pozwalać aby prasowali sobie sami swoje koszule. – Zaśmiała się w ten sam sposób.
– Jesteśmy na miejscu Panieeee… no właśnie, panieee? Przeciągnęła literę „e” podnosząc przy tym wymownie brwi.
– O nie! – Powiedział głośno, ale krótko idąc jej wcześniejszym przykładem.
– Mama zabroniła mi przedstawiać się obcym. – Dodał z sarkazmem, po czym szelmowsko się uśmiechnął i wysiadł z samochodu.
Minutę później byli już w sklepie. Nie było w nim klientów z uwagi na popołudniową porę dnia. Świeżo umyta podłoga świeciła się odbijając niczym w lustrze asortyment sklepu. Załoga kończyła sprzątać przebieralnie, a wysoka szatynka o niebieskich oczach szła z wybraną jedną koszulą w trzech rozmiarach.
– Nie wiedziałam, jaki rozmiar, dlatego wzięłam L, XL i XXL.
– Myślę, że XL albo L będzie w sam raz.
– Zatem czas do przebieralni.
– Zawsze jesteś taka szybka?
– Czasami. – Dodała z ironicznym uśmiechem.
Szarpnięcie zamykającej się kotarki wyrwało ją z zamyślenia. Obsługa sklepu zniknęła w drugiej części sklepu. Zastanawiała się, co robi w sklepie z obcym facetem i o tym co jeszcze musi zrobić danego dnia. Po chwili myśli wróciły. Obecna sytuacja trochę zachwiała harmonię jej planów. Na szczęście w tym tygodniu nie musiała opiekować się schorowaną siostrą w związku z czym i spieszyć do domu, a pora dnia była jeszcze wczesna. Myślała też o piątkowej nagrodzie za swoje trudy. Tak, muszę kupić jeszcze wino, jak będę tam przejeżdżała to półsłodkie sprzed tygodnia było obłędne. Nagle głos z przebieralni wyrwał ją kolejny raz z zamyślenia…
– Czy ja mogę mieć nietypową prośbę?
– Co, przynieść jednak XXL? – Zaśmiała się ironicznie modelując głos.
– Nie, potrzebuję pomocy aby uwolnić się z tej eL-ki. Nie mogę odpiąć guzika pod szyją.
Weszła nie odsuwając kotary, a jedynie odchylając ją na wysokości swoich barków schylając przy tym głowę. Spojrzała na niego, koszula leżała obłędnie ale rzeczywiście była ciasna pod szyją. Chociaż jego szyja nie była gruba.
Kiedy jej ręce wylądowały wokół kołnierza koszuli, próbując przecisnąć guzik o kwadratowym kształcie przez otwór w koszuli on chwycił jej spięte z tyłu w kuc ciemnoblond włosy. Pociągnął za nie z wyczuciem, ale zdecydowanie w prawo tak, że wylądowała na ścianie przebieralni oparta głową o jego rękę. Zadrżała lekko, ale ten dreszcz był połączeniem przerażenia z podnieceniem. Stała nieruchomo z otwartymi ustami. A on spojrzał na nią, prosto w jej oczy przeszywając wzrokiem przez sekundę która dla niej była wieczna i zanim odzyskała kontrolę nad swoim głosem pocałował ją. Nie opierała się był namiętny, ale stanowczy i czuła, że jej sztywne ze strachu nogi miękną. Zbliżył się do niej na tyle, że czuła się lekko dociśnięta do ścianki przebieralni. Prawdę pisząc, nakręcało ją to i czuła jak robi się coraz bardziej podniecona a na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Chciała to ukryć, otworzyła swoje oczy ale jego patrzyły wprost na jej twarz. Podniosła więc lewą nogę i zacisnęła ją z tyłu pod jego pośladkami przyciągając go mocniej ku sobie. W tej chwili odsunął swoją głowę do tyłu. Spojrzał na nią i powiedział:
– Zaaraz zaaaraz.. czy to nie mógłby być początek cudownej znajomości?
Jego pytanie przerwało nagłe i szybkie przeciągnięcie kotarki zamaszystym ruchem pracowniczki sklepu, która w ręku trzymała ściereczkę oraz płyn do mycia luster i z wystraszonym głosem powiedziała szybko aczkolwiek cicho:
– Przepraszam…

Autor: Lucky Luciano

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *