Home / Opowiadania / Thomasinho / Wiadomość – rozdział 3 część 1

Wiadomość – rozdział 3 część 1

Mariusz siedział na sofie wpatrując się w kartkę, na której miał zanotowany szereg kresek i kropek. Po kilku dniach, a właściwie nocach notowania był pewien jednego: na pewno zanotował je poprawnie. Ciąg ten wrył mu się w pamięć niczym nielubiana piosenka właśnie usłyszana w radiu. Jednak pomimo tego nie potrafił rozszyfrować zagadki. Godzinami próbował różnych kombinacji, jednak bez zadowalającego skutku. W końcu musiał uznać swoją porażkę i konieczność zwrócenia się po pomoc. Osobiście nie znał nikogo, kto posługiwał się alfabetem Morse`a, ale być może znał kogoś, kto zna kogoś, kto zna kogoś… Schował do plecaka notatki, pogłaskał Sarę, która leżała jakby obrażona deficytem zainteresowania swojego pana i udał się do biurowca. Gdy drzwi windy otworzyły się na piętrze jego zleceniodawcy, dało się zauważyć większe zamieszanie, niż to zwykle bywało. Ludzie przemieszczali się po korytarzu w wielkim pośpiechu, niemal zderzając się ze sobą. Mariusz niewiele się zastanawiając wszedł bez pukania do gabinetu Marzeny i będąc jeszcze w drzwiach rzucił do niej:
– Cześć, znasz może kogoś posługującego się alfabetem Morse`a?
Marzena, która właśnie rozmawiała przez telefon, opuściła powoli słuchawkę od ucha i przykryła dłonią mikrofon.
– Już, w tej chwili kończę rozmowę i Pana obsługuję – odpowiedziała.
Oboje jeszcze przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, po czym Mariusz postanowił się wycofać. Robiąc kilka kroków w tył wyszeptał: – To ja będę u siebie – i zamknął za sobą drzwi.
Programista siedział w swoim pokoju, gdy z rozmyślań wyrwał go dźwięk zamykanych drzwi. Zerwał się z krzesła sądząc, że to Marzena go odwiedziła. Już miał zagadnąć ją w swojej sprawie, jednak żadne ze słów nie przeszło mu przez gardło, gdy przed sobą ujrzał oblicze samego Bossa. Pół kroku za nim stała z kamienną miną Marzena. Nienagannie ubrany biznesmen zrobił kilka kroków w stronę Mariusza, po czym wyciągnął do niego ozdobioną w kilka sygnetów dłoń.
– Dzień dobry Panie Mariuszu – rozpoczął spokojnym głosem – Mam do dyspozycji jedynie parę minut, jednak gdy zrządzeniem losu znaleźliśmy się w jednym miejscu i czasie, chciałem osobiście pogratulować i podziękować za świetnie wykonaną pracę i wkład w rozwój Naszej firmy. Równocześnie do obowiązujących procedur pracownicy rozpoczęli testy tych zadań za pomocą Pana oprogramowania i wyrażają się o nim niezmiernie dobrze.
– No cóż… – odpowiedział programista ściskając dłoń szefa firmy – cała przyjemność po mojej stronie. Gdybym wiedział, że zaszczyci mnie Pan swoją obecnością, ubrał bym się odpowiednio na spotkanie.
Marzena zrobiła wielkie oczy słysząc, jak Mariusz plącze się w swoich wypowiedziach, jednak Boss, jakby nie zwracając na to uwagi, krocząc po pokoju kontynuował:
– Myślę, że nadarzy się jeszcze do tego okazja.
Tym razem to Mariusz zrobił wielkie oczy ze zdziwienia, nie wiedząc, co Boss planuje. Zlecenie zostało ukończone, po zakończeniu testów ich współpraca dobiegnie końca. Jego pracodawca nie informował go o prowadzonych rozmowach na temat wydłużenia współpracy.
– Nie bardzo rozumiem. – odpowiedział.
– Panie Mariuszu. – Boss zatrzymał się przy oknie i obrócił w jego stronę – Na pewno zdaje Pan sobie sprawę, że nasza firma stale się rozwija, ciągle inwestujemy, żeby konkurować z najlepszymi. A żeby skutecznie konkurować, potrzebujemy najlepszych ludzi. Takich, jak Pan. Dlatego chciałbym zaproponować panu współpracę na wyłączność. Pani Marzena ustali z Panem dogodny termin spotkania i tam omówimy szczegóły i warunki współpracy. Niestety czas mnie goni – dorzucił jeszcze Boss kierując swe kroki w kierunku Mariusza – mam jednak nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
Gdy tylko szef wyszedł, Mariusz głośno wypuścił powietrze z płuc, zdając sobie sprawę, że cały ten czas stał sztywno na baczność.
– Facet robi wrażenie, co? – zapytała Marzena.
– Jeszcze jakie! – odpowiedział programista – Roztacza wokół siebie taką aurę, że niejeden by padł przed nim na kolana.
– I właśnie dlatego on tu jest Bossem – rzuciła Marzena mrugając okiem. – Dobra, interesy potem. O co chodzi z tym alfabetem Morse`a? Chcesz zaimplementować jakiś zastępczy kanał komunikacji w programach?
– Eeeee… No wiesz, mam spisaną jakąś wiadomość – zaczął sięgając po notatki – ale nie mogę tego rozszyfrować.
– Pokaż – powiedziała Marzena biorąc notatki – Wiesz coooo…? Znam jedną osobę, która może pomóc, jest marynarzem. Ale nie obiecuję, że dostaniesz odpowiedź na już. Jeśli wypłynął w morze, to może potrwać kilka tygodni, jeśli nie miesięcy, zanim się z nim skontaktuję.
– A nie możesz po prostu zadzwonić do niego? – zapytał ze zdziwieniem Mariusz.
– A widziałeś kiedyś maszty GSM na środku morza? – odpowiedziała Marzena – A ja nie będę korzystać z firmowych kanałów komunikacji, żeby przesyłać mu zagadki. Spróbuję, ale nic nie obiecuję.
Marzena zabrała notatki i poszła do swojego gabinetu. Wróciła po pół godzinie, choć Mariuszowi zdawało się, że trwało to dwa stulecia.
– To są cyfry – powiedziała Marzena wchodząc do pokoju.
– Cyfry powiadasz? – zdziwił się Mariusz. – Z drugiej strony to tłumaczy, czemu nie potrafiłem tego rozszyfrować skupiłem się na literach.
– Znajomy zgadywał, że to mogą być współrzędne geograficzne. Możesz mi powiedzieć skąd to masz?
Mariusz nabrał głębokiego wdechu i opowiedział w jaki sposób wszedł w posiadanie wiadomości.
– Nie wierzę! – powiedziała ściszonym, ale stanowczym głosem Marzena, po czym kontynuowała mówiąc przez zaciśnięte zęby: – miałeś zignorować i zostawić ten temat. Jakby Boss się dowiedział, to zamiast zaproponować robotę wywalił by Cię przez okno.
Marzena jeszcze przez chwilę chodziła po pokoju wypluwając kolejne słowa jak z karabinu, Mariusz w tym czasie śledził ją wzrokiem, nie mając odwagi jej przerwać.
– Może sprawdzimy koncepcję znajomego marynarza, czy to faktycznie jakieś współrzędne?
Marzena bez słowa podeszła do komputera wyrywając po drodze kartkę zdumionemu Mariuszowi. Wpisała ciągi cyfr w Google Maps. Po chwili obraz przesunął się w okolice Doliny Trzech Stawów, a pinezka oznaczyła miejsce w bliskiej odległości od domu Mariusza.
– Co tam jest? – zapytała Marzena.
– O ile dobrze pamiętam, to las – powiedział programista pochylając się nad monitorem.
– Tyle to widzę. Ale co jest w tym lesie? Tylko nie mów mi, że drzewa, bo dostaniesz z liścia.
– Jest tylko jeden sposób, żeby się przekonać – odpowiedział prostując się.
Pół godziny później oboje byli pod domem Mariusza. Wypuścili Sarę, uradowaną, że nadeszła w końcu pora spaceru, zabrali też dwa płaszcze, gdyż niebo pokryło się ciężkimi, deszczowymi chmurami. Marzena wprowadziła współrzędne na swoim telefonie, szli w milczeniu patrząc, jak na ekranie niebieska kropka zbliża się do czerwonej pinezki. Gdy oba punkty się spotkały stwierdzili zgodnie, że nie ma tam nic, oprócz… drzew. Pokręcili się jeszcze po okolicy, jednak gdy zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, uznali, że wyprawa zakończyła się fiaskiem. Mariusz zawołał Sarę, lecz ta siedziała w miejscu i nie zamierzała się ruszać. Zawołał ponownie, lecz przyjaciółka jedynie przestępowała z łapki na łapkę. Mariusz postanowił przypiąć niesfornego psa na smycz, lecz Sara cofnęła się o krok, zaczęła szczekać i drapać pazurami po ziemi.
– Co tam jest? – zapytał podbiegając do Sary.
– Masz może jakąś łopatę w domu? – usłyszał głos za plecami.
Mariusz niewiele się zastanawiając ruszył biegiem w kierunku domu i już po kilku minutach zaczął rozkopywać ziemię. Około pół metra pod powierzchnią natrafił na jakiś przedmiot. Ostrożnie porozgarniał ziemię dookoła i poświecił latarką. Było tam coś owiniętego czarną folią, której często używa się do owijania paczek dla kurierów. Gdy chciał rozerwać folię w miejscu nacięcia po uderzeniu łopaty, w nos uderzył go niewyobrażalny fetor powodujący zawroty głowy. Marzena widząc co się dzieje odciągnęła go za płaszcz, żeby mógł złapać świeżego oddechu. Wkrótce potem okolicę rozświetliły na niebiesko dziesiątki niebieskich sygnałów świetlnych na dachach radiowozów.
– Teraz mi już wierzysz? – zapytał Mariusz oglądając toczący się spektakl z okna swojego domu.

Autor: Thomasinho

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *