Home / Opowiadania / Thomasinho / Wiadomość – rozdział 3 część 3

Wiadomość – rozdział 3 część 3

Po porannej wizycie w Parku Śląskim Mariusz był na skraju załamania, chciało mu się krzyczeć. W zupełnej ciszy zawiózł Marzenę do biurowca i skierował się do swojej posiadłości. Chciał jak najszybciej zamknąć się w swoich czterech ścianach i zająć się czymś, żeby wyrzucić z głowy natrętne myśli. Jak tylko przekroczył próg, zdjął i niedbale rzucił w kąt buty, a następnie skierował swoje kroki w kierunku fotela. Sara po wyjściu z terenówki stwierdziła, że to jeszcze za wcześnie na powrót i postanowiła obwąchać teren wokół domu. Mariusz tymczasem sięgnął po słuchawki i włączył muzykę na swojej empetrójce. Dziś miał nastrój na cięższe klimaty i wybrał folder z muzyką rockową. Rozsiadł się w fotelu i odchylił głowę do tyłu wsłuchując się w gitarowe brzmienia, po czym sięgnął po laptopa i w rytm perkusji zaczął uderzać palcami w jego klawiaturę. W tym momencie jakby wszedł do wehikułu czasu i nie wiedzieć kiedy minęło dobrych kilka godzin. Słońce, które jeszcze przed chwilą wdzierało się przez okno i dawało przyjemne ciepło, teraz było już po drugiej stronie budynku. Mariusz poczuł głód i burczenie w żołądku. Poczuł też w fotelu wibracje. I bynajmniej nie pochodziły one od gitarowych strun. Spojrzał na wyświetlacz telefonu, który położył obok uda. Dzwoniła Marzena. Odebrał, ale nie zdążył nic powiedzieć, kiedy zalał go potok słów:
– W końcu, już myślałam, że wyzionąłeś ducha! – usłyszał w słuchawce, mógłby przysiąc, że w tle słyszał też inne głosy, ale jego rozmyślania przerwał głos Marzeny – Skoro już wróciłeś do żywych, mógłbyś nam otworzyć?
Mariusz już miał zapytać kogo ma namyśli mówiąc „my”, ale w słuchawce usłyszał sygnał zakończonego połączenia. Podszedł do drzwi i jak tylko je uchylił, do domu wbiegła zdezorientowana Sara, a za nią Marzena, niemal zadeptując gospodarza. Gdy tylko obie weszły do środka, przed twarzą Mariusza pojawiło się kilka mikrofonów i został zasypany gradem pytań. Mariusz zaskoczony otworzył usta, ale nie zdołał wydusić słowa, Marzena widząc jego zawahanie zatrzasnęła drzwi.
– Co tu się wyprawia? – otrząsnął się w końcu z szoku programista – co oni tu robią?
– Widzę że chyba naprawdę przez cały dzień przebywałeś w zaświatach – usłyszał w odpowiedzi – od rana wszystkie media nie mówią o niczym innym. Zwęszyli temat, może dostali cynk od policji, może od rodziny naszej znajomej. Teraz będą to wałkować, aż nie znajdą nic nowego.
Mariusz podszedł do okna, szybko stwierdził, że przez jakiś czas nie będzie mógł bez przeszkód wyjść głównym wyjściem, zastanawiał się jak długo jeszcze ekipy dziennikarskie będą tam koczować. Tymczasem Marzena zajrzała do lodówki i ze zdziwieniem stwierdziła:
– To wszystko, co masz? Sam pasztet?
– To dla Sary, jej ulubiona potrawa. Jestem kiepskim kucharzem, więc po prostu zamawiam catering.
– Świetnie, w takim razie zaraz zamówię catering. Jaką pizzę preferujesz?
Kolejne godziny upłynęły obojgu na przeglądaniu internetowych serwisów informacyjnych. Na sprawie skupiały się głównie lokalne wydawnictwa, ale powoli zaczęły się tematem interesować również te ogólnopolskie. Od czasu ogłoszenia zaginięcia Justyny przez rodzinę, media zaczęły prowadzić swoje śledztwa dziennikarskie, teraz zaczęły prześcigać się w swoich teoriach, podobnie, jak chcący zaistnieć na ich łamach fachowcy. Niektórzy tworzyli przebieg wydarzeń, inni opracowywali profile psychologiczne porywacza, zgłaszali się również chcący zaistnieć detektywni twierdzący, że są bliscy rozwikłania sprawy. Przytaczano również relacje świadków, którzy mieli widzieć Justynę w kilku różnych miejscach jednocześnie. W końcu zgłaszały się również osoby mówiące o sobie, że są medium, mogącym nawiązać kontakt ze zmarłymi.
– W to akurat jestem w stanie uwierzyć – powiedziała z przekąsem Marzena wskazując tą ostatnią informację.
– Jak dla mnie, nasza sygnalistka może się do nich zgłosić i dać mi w końcu święty spokój. Może będzie im w stanie lepiej wytłumaczyć, czego chce.
– Oj, daj spokój. Za grosz romantyzmu w sobie nie masz. Dziewczyna z zaświatów próbuje przekazać tajemnicę zbrodni. Sam Patrick Swayze nie powstydził by się takiego scenariusza!
– Przestań – przerwał jej Mariusz – przecież nawet jej nie znałem.
– To zdjęcie mówi co innego – Marzena sięgnęła na półkę po ramkę – zobacz, jak ona na Ciebie patrzy!
– To nie jest śmieszne. – Mariusz tracił cierpliwość – poza tym na pewno by znalazła tuzin innych osób, którzy bardziej przydali by się w rozwikłaniu tej sprawy.
– A ja myślę, że rozwiązanie masz na wyciągnięcie ręki, wystarczy znaleźć jakiś drobny, umykający nam szczegół.
– Nic nie mamy. Ślepa uliczka ze współrzędnymi i prześcigające się w swoich sprzecznych sensacjach media.
– I tu się właśnie mylisz – Marzena usiadła na oparciu fotela ze wzrokiem bijącym pewnością siebie – jeden ze świadków miał widzieć naszą milusińską w Parku Śląskim. Podczas biegania! Wiesz co to oznacza?
Mariusz wstał z fotela, zrobił kilka kroków, po czym obrócił się w stronę Marzeny i rozłożył ręce.
– Właściwie, to nic nie znaczy, może zmyślać jak każdy. Informacja o tym krąży od wielu dni. Poza tym nic nie wiemy o tym świadku, nie pogadamy z nim. I nikt nam tych informacji nie da. Policja zasłoni się tajemnicą śledztwa, a media tajemnicą dziennikarską.
– Załóżmy jednak, że jest to prawda – Marzena nie chciała dać za wygraną – jest jakiś sposób na sprawdzenie tego?
Mariusza nagle olśniło, spojrzał na swój smartwatch, po czym powiedział powoli:
– Jeśli wtedy biegała, mogła rejestrować przebieg aktywności. Ale nie mam dostępu do jej social mediów, żeby sprawdzić, czy coś udostępniła.
– Sprawdźmy bezpośrednio w aplikacji – Marzena zaczęła sypać kolejnymi pomysłami.
– Po pierwsze nie wiemy z jakiej, o ile w ogóle korzystała…
– Sprawdzajmy wszystkie po kolei – Weszła w słowo Marzena
– A po drugie – kontynuował Mariusz – nie znamy danych do logowania. Bez tego nie dostaniemy się do konta. Powinnaś o tym wiedzieć.
– Wymyśl coś, jesteś przecież hakerem!
– Nie hakerem, a programistą.
– Co za różnica, na pewno jesteś w stanie coś poczarować i dostać się do jej konta.
Mariusz westchnął głośno, po czym podrapał się po karku.
– Ja tu niestety nic nie zdziałam, ale znam kogoś, kto być może dałby radę.
– No to na co czekasz! – Marzena aż podskoczyła i klasnęła w dłonie – do dzieła!
– Problem w tym, że ma on trochę na pieńku z organami ścigania, a to jest medialna sprawa. Nie wiem, czy się zdecyduje. Ale co nam zostało? Spróbuję.
Mariusz sięgnął po laptopa, włączył jakąś aplikację i po chwili ekran zrobił się cały niebieski. Napisał krótką wiadomość, a po chwili tekst zniknął. Przez moment na ekranie mrugał tylko kursor, po czym wyświetliła się wiadomość: „Zajmę się tym. Odezwę się.”

Autor: Thomasinho

 

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *