rys. Maja Pucyk
– Coś za łatwo poszło. – Pomyślał Giebeha. – Przecież mogli mnie zgarnąć od razu. Czemu tak nagle odpuścili? – Myślami wracał do przebiegu rozmowy.
Tarostemilaw i Cataya wsiedli do swojego pojazdu. – Powiesz mi o co chodzi? – Zapytała. – Przecież mogliśmy go zgarnąć i u nas śpiewałby wszystko. To strasznie śliski człowiek, od razu widać że kręcił. – Spojrzał na nią. – Przyszła adnotacja do rozkazu. Przesłuchać, sporządzić oficjalny raport i nie przeszkadzać. Przyszło podczas przesłuchania. Jakbyś nie wyciszyła komunikatora to wiedziałabyś. Więc aresztowanie nie wchodziło w grę a nawet mogłoby zaszkodzić i to nie tylko nam. Najwyraźniej to nasz tajniak. W większości przypadków jego słowa się potwierdzają z oficjalnymi dokumentami. Przyciśnij laborantów aby się pośpieszyli z tymi analizami i trzeba mu oddać rzeczy. Ponadto mamy kilka osób do przesłuchania więc będzie trochę pracy.
– Giebeha nie mógł skupić się na obowiązkach. Chciał jak najszybciej opuścić sztab i sprawdzić stan kwatery. Nie mógł jednak od tak wyjść. Wiedział że musi zachowywać się „normalnie” aby nie wzbudzać większych podejrzeń. Wyszedł ze swojego gabinetu aby trochę się odprężyć. W sztabie dominowała nerwowa atmosfera. Kilka osób przyglądało mu się podejrzliwie. Wiedzieli o odwiedzinach wydziału bezpieczeństwa. Wiadomości szybko się rozchodzą. Mimochodem usłyszał o kilku aresztowaniach pracowników sztabu, ale konkretnie kto, tego jeszcze nie wiedział. Zgłodniał więc swoje kroki skierował do restauracji znajdującej się kilka pięter niżej. Po odebraniu posiłku z dyfuzora żywieniowego usłyszał głos.
– Pułkowniku Giebeha. Zapraszamy do naszego stolika. – Giebeha obejrzał się i zauważył oficera stojącego przy stoliku i machającego zapraszającym gestem. Znał go z widzenia ale nie mógł sobie przypomnieć ani rangi ani nazwiska. Przy stoliku był już komplet osób ale szybko się zsunęli robiąc miejsce i dostawili dodatkowe krzesło. Siedzieli we czterech z czego tylko jednego znał. Starszy Sztabowy, taki chłopak na posyłki.
– Proszę siadać Pułkowniku. – Zapraszający wskazał mu wolne krzesło i usiadł na swoim. Giebeha doszedł do stolika, kiwnął głową na przywitanie i usiadł na wskazanym miejscu posiłek stawiając przed sobą.
– Był Pan dzisiaj przesłuchiwany? – Zapytał zapraszający bez ceregieli. – O co pytali?
– Tak, byli u mnie. Pytali głównie o wczorajszy incydent, o to co widziałem i słyszałem, ale nic konkretnego nie potrafiłem im powiedzieć. – Popatrzyli po sobie.
– Wie Pan. Jest Pan jedyną osobą u której byli i nie aresztowali. – Odezwał się Starszy Sztabowy.
– Naprawdę? – Odpowiedział Giebeha udawanym zdziwieniem.
– Tak. Zabrali pięciu. – Odezwał się zapraszający.
– I dobrze, to jest sztab. Mamy za zadanie planować działania militarne, kierować kampaniami a nie bawić się w polityków. Wiele razy mówiłem żeby uważali na to co robią aż w końcu się doigrali. Nie zdziwiłbym się jakby za tą całą śmieszną rebelią stał Flamander. Zawsze miał najwięcej „ALE”, zawsze krytykował postanowienia RADY, zawsze musiał odrzucić coś z projektów. Ciekawe kiedy i po niego przyjdą. – Wtrącił siedzący naprzeciwko.
– Flamander jest nie do ruszenia dlatego sobie pozwala, ale faktem jest że w swoje gierki wciąga innych. – Powiedział zapraszający.
– Marzy mu się miejsce w radzie. Ale że wszystkie miejsca są już obsadzone jedynym wyjściem jest kogoś wygryźć. Pamiętajcie że cały czas czuwa i czeka tylko okazji.
– A pamiętacie Narvilla? Słyszałem że go wysłali na pierwszą linię i już nie wrócił.
– A to on nie przeszedł w stan spoczynku?
– No co ty? Znajomy kapitan mi przekazał że był jego podkomendnym. Sam mu dał przeniesienie na inny okręt żeby się pozbyć problemów. Wysłali go na misję bez powrotu. No w sumie można powiedzieć że przeszedł w stan spoczynku.
– No było paru takich których Flamander wyrolował aby zachować twarz.
– No teraz też co najmniej pięciu poleci.
– Tak, będą przesunięcia, ciekawe tylko kto awansuje a kto dostanie więcej obowiązków. – Giebeha przełknął kęs który miał w ustach i zapytał.
– Ale jeżeli jest tak problematyczny to czemu rada go nie zdjęła ze stanowiska? – Wszyscy się spojrzeli na niego jakby dopiero go zauważyli że siedzi z nimi. Zapadła niezręczna cisza.
– Ma zbyt daleko idące znajomości. – Usłyszał wymijającą odpowiedź.
– To może nam Pan Pułkownik opowie o wczorajszych wydarzeniach? Był Pan w samym centrum zamieszania. Chętnie wysłuchamy relacji z pierwszej ręki. – Zaproponował Starszy Sztabowy a reszta mu przytaknęła w odpowiedzi. Giebeha nie miał wyjścia i zaczął opowiadać pomijając niektóre kwestie, niektóre ubarwiając i niektóre w ogóle zmyślając dla urozmaicenia. Zanim skończył na uratowaniu go przez bota bojowego wokół ich stolika stała spora grupka słuchaczy. Giebeha rozejrzał się po słuchaczach, zgniótł pusty talerzyk z którego jadł posiłek i wstał z miejsca.
– Dziękuję Państwu za zaproszenie i miłe towarzystwo podczas posiłku ale niestety muszę wracać do swoich obowiązków. – Na te słowa wianuszek słuchaczy zaczął się rozchodzić w swoich sprawach. Giebeha niedbale zasalutował i skierował się do wyjścia jadalni nie czekając na odpowiedź.
– No to teraz na pewno będę dużo bardziej rozpoznawalny. – Pomyślał odchodząc.
Autor: Argendor

