W krzyżowym ogniu pytań… – Marko Destroyer
kiciakamyk: Opowiedz trochę o historii Dywersji.
Marko Destroyer: Historia gildii Dywersja jest mi po części nieznana, nie jestem jej oryginalnym założycielem. Dołączyłem do gildii w 2016 roku i jest to jedyna gildia, w której byłem. Z tego co wiem została założona na samym początku istnienia FoE. Gildia została założona przez gracza lukasz16015 (konto o tej nazwie już nie istnieje i gracz, który zmienił nick to już inna osoba i nie jest już członkiem gildii). Gildie przejąłem o ile dobrze pamiętam chyba w 2018 roku, założyciel i jego znajomi, którzy stanowili zarząd porzucili grę. Historia troszkę smutna bo lukasz16015 był paskudnym „szefem”, był niemiły, potrafił obrażać ludzi itp., ja bylem totalnym cieniasem i zanim ogarnąłem o co chodzi na prawdę w tej grze to sobie dwa lata pykałem regularnie ale tak zwyczajnie, bez nadmiaru pereł, Arki i innych ulepszaczy. W pewnym momencie osoby zarządzające zaczęły pojawiać się coraz bardziej nieregularnie, ostatecznie został tylko lukasz16015, w końcu i on porzucił grę i zostawił o ile dobrze pamiętam taką ok. 40-osobową gildię nawet bez możliwości odblokowywania wypraw. Pisałem do niego wielokrotnie. Trwało to około 2 miesiące, może dłużej. Raz na jakiś czas pojawiał się i nam odblokował, i jednorazowo jego znajomy też po dłuższej nieobecności wpadli to też udało się odblokować 2 i 3 poziom. Fajne osoby, które były w gildii zaczęły powoli odchodzić. Ja też się zastanawiałem już nawet nad tym ale jakoś się przyzwyczaiłem do mojej pierwszej gildii i mimo ze z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że była kiepską gildią, to nie umiałem podjąć decyzji o jej opuszczeniu. Ja już nawet zacząłem stawiać Arkę wtedy. Materiały dostałem właśnie od szefa, który cudownie się pojawił kiedyś, a akurat był epokę wyżej. Obiecał, że pomoże, ale zanim ściągnął moje ofki to chyba ponad tydzień musiałem czekać. Pierwsze poziomy mi nawet w całości zasponsorował nie informując mnie o tym.
Wpadłem na pomysł ze może by mnie wyznaczył i dał uprawnienia tak żeby można było grać, Ja grałem codziennie i bardzo często wchodziłem na grę żeby zbierać produkcję wszystkiego bo jak już wspomniałem grałem wtedy w tradycyjny sposób (towary z budynków towarowych, zaopatrzenie z budynków które je dają itp.). Napisałem do niego wiele takich przypominajek, żeby może przychylił się do mojej prośby i po długim dość czasie napisał tylko że „już” i okazało się, że chłop zamiast gwiazdki tak jak mieli wcześniej jego koledzy dal mi druga koronę. No i zaczęło się… Gildia już była mocno poszatkowana, bo ludzie po rezygnowali z gildii, w której nawet wypraw nie można było zrobić poza 1 poziomem.
Zacząłem powoli stawiać to na nogi. Byłem wtedy w epoce postępowej chyba, nie pamiętam już. Zrobiłem wszystko co mogłem, żeby pouzupełniać skarbiec towarami które miałem w inwentarzu. Postawiłem kupę produkcji z różnych epok, żeby pouzupełniać niektóre braki (skarbiec nie był nawet zły, ale niektórych towarów nie było, a były potrzebne. Zacząłem się też trochę udzielać, prosić tych co byli o pomoc i jakoś zaczęliśmy wychodzić na prostą. Gildia miała otwarte wrota, przyszło trochę osób, ale nie jakoś specjalnie wiele. Tak sobie spokojnie żyliśmy… Po pewnym czasie jeden z graczy zaproponował mi ze może on by spróbować poszukać jakichś graczy bo jest nas niedużo i może by fajniej było jakby powiększyć skład. Zgodziłem się i okazało się to strzałem w dziesiątkę. ŁukazzzJ okazał się świetnym rekruterem, ściągnął mnóstwo fajnych osób, dziś część z nich znajduje się w czołówce rankingu. Gildia zaczęła się rozrastać, ja już zdążyłem nawet zrobić Arkę, więc można było pomagać innym w rozwoju. Okazał się świetnym kompanem i po pewnym czasie dostał oficjalnie gwiazdkę i wpisany został jako członek rady gildii.
Gildia rozwijała się z miesiąca na miesiąc, było nas coraz więcej, wszyscy gracze zaczynali u nas prawie od początku. Przychodzili z cienkim kontami i garstką pereł, a dzięki wspólnej pomocy robiliśmy z nich sprawnych gildian z solidnym zapleczem do rozwoju i walk. Niestety wprowadzono GPC. Na początku była to zabawa, ale niestety wszyscy wiemy do czego to doprowadziło ogólnie jeśli chodzi o grę w foe. Zaczęły się wybijać w grze pewne osoby, bo trochę więcej walczyły. Było nas prawie zawsze koło 77-79, więc zaczęły się pretensje, że nie można się zebrać na jakieś szybkie przejęcia sektorów, a jest nas tak dużo. Niektórzy zrobili się za ambitni… Ja zawsze chciałem spokojnej gildii, gdzie każdy będzie mógł się spokojnie rozwijać… Owszem czasem wkurzało ze przy takiej liczbie graczy to mogło by być więcej zaangażowania, ale nie drążyłem nigdy tego za mocno. Graliśmy tak długo, ci co chcieli bili sobie na gpc a reszta bez ciśnienia. Ogólnie zaczął się robić trochę syf w gildii, ci co najwięcej bili obrośli w piórka, szybko się rozwinęli, wysokie poziomy pereł już mieli, i zaczęły się pretensje… Dowiadywałem się o jakichś dziwnych kłótniach, które nawet przeniosły się na PW. Ogólnie miałem tego świadomość, ale osoby które były złymi duchami były też najaktywniejsze, najwięcej bili na gpc, najwięcej pomagali innym ściągając perły itp. Trzeba było trochę przymykać oko na to, bo gildia musiała mieć jakieś muskuły żeby piąć się w górę rankingu. Szliśmy jak burza zdobywając kolejne poziomy gildii. Owszem, mieliśmy rotację graczy, ale te trzon około 50 osób siedział tu już bardzo długo i każdego pamiętałem jak przychodził z niczym.
Niestety ostatecznie wszystko tąpnęło, za dużo kłótni, pretensji się narobiło, i gildia ostatecznie się rozpadła w 2021 roku. Taka oto nasza historia. Niestety ja już nie gram tyle co kiedyś. Może z 20-30 tego czasu który poświęcałem kiedyś. Urodziło mi się w 2020 dziecko i nie mam po prostu czasu. Od momentu rozpadu liczba graczy sukcesywnie spadała, aż do dziś gdzie osiągnęliśmy pozom poniżej krytyki. Niestety nikt z graczy nie chciał się podjąć funkcji rekrutera, ja nie mam do tego czasu i przede wszystkim predyspozycji personalnych… ŁukazzzJ był w tym mistrzem. Niestety on tez odszedł razem z innymi, ale to już inna historia. Oprócz atmosfery w gildii miał tez sprawy prywatne i po prostu odechciało mu się.
Maria Wielka: Przez gildię Dywersja przewinęło się przez całe lata wielu graczy. Których z nich zapamiętałeś szczególnie?
Marko Destroyer: Ogólnie to na pewno najbardziej brakuje mi mojego zastępcy ŁukaszzzaJ, bo wspólnie udało nam się dojść bardzo daleko, na pewno graczem który najbardziej utknął mi w pamięci był Kiee, postać dość znana na tym świecie, bardzo go lubiłem. Był naszym członkiem wielokrotnie, zawsze miał pozytywny wpływ na całą gildię jak wpadał do nas. Naprawdę zna się na grze i umie doradzić, niestety jest to niespokojny duch, on musi wędrować i po prostu nie umie zagrzać nigdzie miejsca. Bardzo szybko się wypala. Tam gdzie przychodzi mocno się angażuje i jeśli mimo jego dopingu i poświęcenia nie idzie to w oczekiwanym kierunku to nie wytrzymuje ciśnienia i ucieka. Mimo wszystko on wie, że zawsze może do nas wrócić 🙂 Pamiętam też oczywiście wszystkich, którzy byli autorami naszego rozpadu, pewnie nie mają sobie nic do zarzucenia ale wszyscy wiedzą, że to ich zachowania od lat doprowadziły ostatecznie do naszego rozpadu… Mowa oczywiście o mojej ulubionej parze emerytów, czyli Andashi i Rencicha. Mieliśmy wielu wiernych wychowanków którzy naprawdę angażowali się w życie gildii, jak na przykład Balcerek, Juras, Boschaft i mnóstwo innych, których obecności do dziś brakuje…
Pyrrus 58 Nikczemny: Dlaczego Twoja nazwa miasta to ,,star city”?
Marko Destroyer: Star City :))) Widzę, że nie jesteś fanką komiksów 😛 To nazwa miasta z którego pochodził Arrow, jeden z bohaterów komiksów od DC Comics. Jak tworzyłem nazwę miasta to akurat byłem w apogeum zainteresowania całym uniwersum DC, więc nazwa Star City najbardziej mi pasowała 🙂
Rencicha: Jakie macie plany na dalszy rozwój i czy zamierzają reaktywować gildię czy biorą na przeczekanie?
Marko Destroyer: Jak już wspomniałem w odpowiedzi numer 1, bliżej końca, ogólnie to od dłuższego czasu nie mam pomysłu na gildie, można by to określić tak jak napisałaś, że idziemy z Chrisssem na przeczekanie, ale to już chyba nie jest aktualne do końca, bo ten czas też już minął. Niestety nie jestem w stanie się zaangażować już jak kiedyś. Ten pociąg już odjechał, życie realne wzięło górę, mam już teraz 3 latka w domu, i jest ogień. Dodatkowo w pracy jest jak jest, więc zrobiłem si takim wieczornym graczem. Ale i to nie do końca bo po prostu jak mały idzie spać to siadam sobie przed Netflixem, biorę lapka i trochę popykam, trochę pooglądam aż zasnę… Nie ma nikogo kto by się zajął rekrutacją. Żal patrzeć jak rzecz której poświęciłem tysiące godzin tak się rozpada. 🙁 Czasem są jakieś propozycje ze ktoś może nas zasiedlić, ale to zawsze wygląda tak samo, wpada tona wiary bo akurat nasza gildia to fajna baza bo ma wysoki poziom i skarbiec pełny i zaczyna się rządzenie, zmienianie nazwy i napieprzanie w gpc dzień i noc, i jeszcze jęczenie o gvg… Chrisss mi pomaga bardzo, ale tu potrzeba kogoś z inicjatywą, zaangażowaniem i mnóstwem wolnego czasu.
Dalej Lama: Czy nigdy nie korciło Cię, żeby przeprosić i ściągnąć tych wszystkich ludzi, którzy odeszli z Dywersji przez te całe zamieszania i czy uważasz, że takie działanie sprawiłoby, że ludzie faktycznie by wrócili bez problemu?
Marko Destroyer: Ogólnie to nie korci mnie za bardzo do przepraszania, ja jestem winny pośrednio (no dobra, nie umiem teraz wymyślić jakiegoś konkretnego przykładu, ale może i ja kogoś obraziłem kiedyś jakimś komentarzem, ale no kurcze, nie zawsze człowiek ma humor. A po drugie, w tak dużej gildii jak byliśmy to ciężko dogodzić wszystkim i zajęcie jakiegoś stanowiska nie oznacza, że się ono wszystkim spodoba. Moja wina polegała głównie na bierności wobec złych zachowań i nie ucięciu całego problemu jak tylko zdałem sobie sprawę jak jest. ŁukazzzJ wiedział od zawsze, że ja nie lubiłem turbo anci, Rencichy ani Andashigo, a trzymałem ich tak długo tylko dlatego, że robili wyniki. On z resztą też ich nie lubił… Ogólnie to z tego co mi inni pisali, to większość osób by już nie wróciła. Gildia im się źle kojarzy… Jak zapytasz czy chciałbym żeby do „domu” wróciła reszta składu, to oczywiście że tak! Już wspomniałem, że serce pęka i się odechciewa nawet logować, jak się patrzy co się stało z tym tętniącym wcześniej miejscem. Wracając do pytania, to raczej nie widzę siebie w roli osoby piszącej do ludzi siarczyste przeprosiny i błagającej o powrót. Oni ze mną się nie pokłócili personalnie. Jesteśmy dorośli a nie przedszkolakami, sytuacja w stylu, bo ja kogoś nie lubię to sobie stąd idą i nie ważne, że wszystko co mam osiągnąłem dzięki pomocy ludzi tu.
Balcerek11: Marko jak wspominasz i czy w ogóle pamiętasz ludzi ze starej Ekipy?
Marko Destroyer: Oczywiście, że pamiętam i wspominam starą ekipę, fajni ludzie to byli w większości. Pytanie jest zbyt podobne do pytania nr 4 i tam rozwinąłem bardziej ten temat.
Pablop: Z czego jesteś najbardziej dumny w trakcie swojej foe kariery a co uważasz za swoją największą porażkę?
Marko Destroyer: Najbardziej dumny jestem, że udało mi się uratować tę gildie, wyciągnąć ją z dna, a później już z pomocą kompana dojść z nimi tak daleko. Oczywiście droga dojścia była różna, nie zawsze prosta, były zakręty i wyboje, ale daliśmy radę. Największa porażka to oczywiście dopuszczenie do rozpadu gildii, co jak już wspomniałem też jest moja wina. Ja tym zarządzałem osobiście i nie odpowiednia ocena sytuacji wewnętrznej, brak wczesnej reakcji, nie zadbanie o utrzymanie porządku i kultury niektórych graczy, spowodowały, że obrana droga doprowadziła do klifu a nie na szczyt. Drugą w sumie tak samo ważna porażką jest fakt, że nie udało mi się tego uratować 🙁
Ila555: Co odróżnia Dywersje od innych gildii?
Marko Destroyer: W sumie nie umiem na to odpowiedzieć bo nie bylem w innej gildii 🙂 Z obserwacji i opinii znajomych o innych gildiach, nawet patrząc z perspektywy najlepszych czasów, nie było żadnego wyróżnika który powodowałby, że gildia ma jakieś wyróżniające cechy. Większość gildii działa tak samo i mało jest wyróżników. Takie pytanie to można zadać, ale radzie Żelaznego Legionu, bo oni się wyróżniają zorganizowaniem, zgraniem i wieloma cechami które pozwalają im być zawsze na szczycie. Każda normalnie działająca gildia może o sobie napisać, że są zgrani, jest mila atmosfera, szacunek, zapewniana jest pomoc w rozwoju i udzielane są porady dla rozwijających się graczy. Napisałem w normalnie funkcjonujących bo mila atmosfera nie jest cechą wszystkich gildii, w szczególności topowych, gdzie dominuje obrażanie siebie nawzajem i wyścig szczurów. Właśnie brak reakcji zarządu na niektóre zachowania, których osobiście nie tolerowałem aczkolwiek nie mieszałem się w te spory, spowodował, że w pewnym momencie to na co zapracowaliśmy będąc przyjazną dla graczy gildią, zostało utracone i doprowadziło do odejścia najfajniejszych osób. Milczenie zostało odebrane jako zgoda i dlatego ludzie zaczęli odchodzić. Najśmieszniejsze jest to, że sprawcy całego zamieszania odeszli sami, jako ostatni, ale większość się zadomowiła już w nowych gildiach i nie chcieli wracać. Po ich odejściu wszystko wróciło do normy, ale skład się nie odbudował.