Home / FoE / Wywiady / kiciakamyk

kiciakamyk

W krzyżowym ogniu pytań – kiciakamyk

W tym wydaniu wywiad z szefową Dragon’s Eye – przed państwem… kiciakamyk!

Makom: Phoenix opuściłaś dla odpoczynku czy czekasz na nowe wyzwania by się spełniać?

kiciakamyk: Phoenix przez wiele lat traktowałam jako swój wirtualny dom. Gram 5 i pół roku i tak naprawdę większość czasu spędziłam tam. Włożyłam sporo serca i pracy, aby wyglądał tak, jak to było jeszcze chwilę temu. Nie planowałam takiego obrotu spraw. Większość z czasu, jaki gram, kieruję gildią. Czy dobrze, czy źle pozostawiam ocenie innych. Niestety nigdy nie miałam mentora. Wszystko do czego doszłam, było na zasadzie prób i błędów. Czy to budowa własnego miasta, czy bycie “koroną”. Owszem, zawdzięczam sporo potęgą Phoenixa w rozwoju mojego miasta, jednak wiedzę musiałam zdobywać samodzielnie. Przejmując stery potrafiłam jedynie zorganizować życie gildii i wprowadzić jako taki porządek. Nie miałam natomiast pojęcia o tym, jak zmysł organizacyjny przełożyć na mechanikę FoE. Nic nie wiedziałam o dowodzeniu na Pch, czy jakiejkolwiek strategii rozwojowej. Mimo to w przeciągu tego czasu, udało mi się stworzyć radę i wraz z nimi podnieść Phoenixa na tyle, żeby stał się w miarę znaczącą gildią w tym aspekcie. Nie opuściłam go dla odpoczynku. To było moje weto. Nie ma tam już dla mnie miejsca. Każdy dzień to nowe wyzwania, to jak do nich podejdziemy, zależy w ogromnej mierze głównie od nas samych. Czy czekam na to by się spełniać? Ja się już spełniłam. W mojej ocenie odniosłam sukces. Ale chcę dołożyć wszelkich starań, by ten sukces powtórzyć w Dragon’s eye. Czy mi się to uda, nie zależy już tylko ode mnie, ale od tego, kto będzie chciał ze mną podążać.

Apsik Perlisty: Gdyby zwierzęta mogły mówić ludzkim głosem, to które z nich byłoby największym gburem?

kiciakamyk:

Uwielbiam wszystkie zwierzęta. Chociaż po namyśle chyba nie wszystkie… robale i węże niekoniecznie. 🫣Puszczając wodze fantazji, to pewnie zaopatrzyła bym w taki głos gołębie, bo paskudzą niezmiernie i są w tym mistrzowsko wredne 😂. O o i jeszcze wróble, bo siadają na każdym możliwym występie dachu i “kichają” na chodniki poniżej. 😂. Ale…największym gburem w świecie zwierząt i tak byłby człowiek.

Maria Wielka: Jak oceniasz pierwsze tygodnie w swojej nowej gildii. Czy coś, jako koronowana głowę, coś zaskoczyło, czujesz że Twoje miejsce?

kiciakamyk: Jak wspominałam, miesiąc temu nie miałam bladego pojęcia, że sprawy się tak potoczą. Po wyjściu musiałam chwilę ochłonąć i zastanowić się, co właściwie ja chcę… Tak, po chyba 4 latach myślenia tylko o gildii i o tym, żeby innym było jak najlepiej, pomyślałam o sobie. Wtedy opcje były dwie. Albo się w ogóle wyłączę zostawiając to wszystko i to nęciło najbardziej. Albo pójdę sobie pograć jako szaraczek gdzie indziej, mając nadzieję, że ktoś się skusi na takiego gracza. To, co było potem w miarę przewidywalne, to to, że moja życiowa połówka również odejdzie.
To, co mnie absolutnie zaskoczyło, to fakt, że nie tylko on… No i poszedł za mną taki jeden natręt i nie dawał spokoju, dopóki nie założyłam gildii. Tak naprawdę to potrzebowałam chwili dla siebie i myślałam, że zrobię to dla spokoju i się w końcu zniechęci. Jednak kolejnym zaskoczeniem było to, że większość graczy Phoenix chciała dołączyć. I tak oto nagle mam własną gildię, ze wspaniałymi ludźmi! Czy Dragon’s eye to moje miejsce? Myślę, że to nie jest moje miejsce, tylko NASZE. Teraz chcę, żeby każdy, kto dołączy miał swój wkład w budowę wspólnego domu. To nie ma być tak, jak ja chcę, tylko tak jak chcemy wszyscy. I to było największe zaskoczenie – oni CHCĄ tu być. Nie ma na razie z kim walczyć na Pch. Wszyscy wiedzą, że realnie na razie nie mamy szans z gildiami w diamencie na jakiekolwiek układy. Skarbiec jeszcze świeci pustkami. A jednak wszyscy tu trwają i mam nadzieję, że się dobrze bawią. Dragon’s eye powstał dzięki Nim i to Oni wszyscy są jego sercem!

GBH 1: Co sprawia, że się uśmiechasz a co powoduje u Ciebie smutek kiedy grasz w FoE?

kiciakamyk: Jestem osobą dość kontaktową. Nauczył mnie tego chyba mój zawód. Z szarej i dość nieśmiałej myszy musiałam wyrosnąć na takiego małego, czasem upierdliwego stworka. Najbardziej mnie chyba cieszy, jak ci najbardziej cisi i nieśmiali gracze (a mamy ich sporo), jednak się odzywają. Szanuję prywatność i chęć anonimowości, jednak mimo wszystko się w jakiś tam sposób otwierają i chcą integrować. Nie na siłę, ale w chociaż niewielkiej części.
Wtedy wiem, że są tutaj z nami, a nie jakoś obok. Ja już od bardzo dawna nie gram dla statystyk czy dla wygranych. Owszem, jest to piękne i zawsze cieszy, ale chyba najbardziej przyjemne jest, jak się ze sobą dobrze bawimy.
To, co mnie smuci, to brak kontaktu z ludźmi, czy proszenie się o uwagę. Bycie olewanym jest strasznie frustrujące. I niestety pobieżne rozumowanie, co w zasadzie sprowadza się do braku kontaktu. Wielu rzeczy można by było uniknąć, gdyby w porę ze sobą wyczerpująco porozmawiać.

Pablop: Czy w chwili obecnej myślisz o powrocie całą ekipą do Phoenix? A może fuzja z jakąś inną gildią? Jeśli tak to jakie warunki musiałaby spełniać ewentualna gildia z którą zrobiłabyś fuzję?

kiciakamyk: W chwili obecnej pozyskanie większej ilości graczy jest koniecznością, przy założeniu, że chcemy brać czynny udział w polach chwały. Tak naprawdę każda opcja jest brana pod uwagę. Jestem osobą, która twardo stąpa po ziemi i mam nadzieję potrafi ocenić pewne działania w kontekście długofalowym. Jeśli myśleć o fuzji, to tylko w kontekście układów partnerskich. Nie wyobrażam sobie poświęcić w tej chwili wszystkiego tego, co moi ludzie włożyli w budowę nowej gildii od zera. Potężne i rozwinięte konta rzuciły tak naprawdę wszystko i przeszły do pustej skorupki. Budujemy razem od początku i nikt się nie skarży, a wręcz przeciwnie – każdy daje od siebie, ile tylko może. Może biednie, ale razem! Nikogo nie zostawiamy z tyłu, ani nikomu nie będę kazała niczego poświęcać. W przypadku fuzji ludzie są najważniejsi. To ludzie tworzą gildię. Rozmowy na pewno byłyby długie i każde wątpliwości musiałby być rozwiane. Każda ze stron pewnie byłaby zmuszona coś poświęcić, ale wspólny kompromis musi być akceptowalny dla wszystkich, szczególnie wszystkich moich ludzi.
Jak już wyżej pisałam, mój powrót do Phoenixa jest tematem zamkniętym. Nie trzymam też nikogo na siłę. A czy Phoenix mógłby przejść do Smoków, to już inny temat. Jeśli będzie taka wola, możemy podjąć rozmowy, tyle że wtedy moi ludzie będą mieli decydujący głos w tej sprawie.

Argendor: Patrząc na historię ludzkiej cywilizacji, współczesne osiągnięcia technologiczne, oraz futurologiczne możliwości rozwoju, powiedz jakiej perły według Ciebie brakuje w FOE. Jaką byś dodała bądź wymyśliła i jakie bonusy by niosła ta perła?

kiciakamyk: To pytanie powinno raczej być skierowane do twórców gry. Patrząc na możliwości i czas rozwoju gracza teraz i na początku mojej drogi w FoE, stwierdzam, że teraz jest dużo łatwiej. Jeśli miałabym stawiać na jakieś bonusy to chyba wymyśliłabym coś w rodzaju losowego upominku za systematyczność na Pch. Myślę, że ciężko jest zachować równowagę w tej chwili. Gra musi być na tyle zachęcająca, by zdobywać nowych graczy, ale także na tyle atrakcyjna, aby utrzymywać starych. Ktoś pewnie będzie musiał się sporo nad tym nagłówkować i strasznie się cieszę, że to nie muszę być ja. 😁
Co do „architektury” może tym razem coś przyrodniczego? Jakiś piękny pomnik przyrody? Albo może coś fantastycznego np drzewo elfów?

Łuki: Gdybyś mogła wziąć do swojej gildii 3 graczy z innych gildiim to kto by to był i dlaczego? 🙂

kiciakamyk: Jakby tu odpowiedzieć na takie pytanie?
Widziałabym u siebie wieeeeeeeelu wspaniałych graczy. Przede wszystkim wszystkich tych, z którymi miałam już przyjemność grać: zetzet, Rinah, DonGenzon83, Mr.Katastrofix, xNomadX, Gieku, Monstrum… i mogłabym tu wymieniać jeszcze bardzo długo! Mam nadzieję, że się jednak spotkamy po tej samej stronie barykady!
A z tych, którzy nie grali ze mną osobiście, ale przecież pomarzyć zawsze można no nie?
Wojtas W, sonyvaiofite1, Maria Wielka, Pablop, Łuki, Wersalka, Intel13… i wieeeeeeelu innych.
Trochę się rozpędziłam…

Kipisz: Z kim najlepiej żyłaś w Phoenix i jak to ogarniasz, że potrafiłaś wiązać życie prywatne z grą?

kiciakamyk: Starałam się żyć z każdym jak najlepiej i z każdym mieć kontakt, chociażby na kilka słów. Nie wiem, czy z kimś było najlepiej. Mąż się raczej nie liczy w tym aspekcie i mam instynkt samozachowawczy… 😂 Z resztą on też… 😂
A co do wiązania życia prywatnego z grą, to jak to jak? Kwestia organizacji – starszy syn ogarniał PCh, córka WG, najmłodszy zbiory, a psina opierdzielała tych niesubordynowanych. Obiad gotowałam jedną ręką, a drugą robiłam wrzutki. W pracy, jak nikt nie widział, to telefon w zęby i się jakoś tematy ogarniało. 🤣 Żaaaaart!
Na poważnie, to wszystko się jakoś da. To jest moja rozrywka i forma odsapnięcia od realu. Fakt, muszę trochę mniej ślepić w telefon, bo się dzieci już zaczęły ciut do tego przyczepiać, ale też do ogarnięcia. 😉

Wojtas W: Jak się czujesz jako lider Gildii który musi czasami podejmować trudne decyzję? Czy jednak lepiej jest być jednym z paru odpowiedzialnych osób za decyzję? 🙂

kiciakamyk: Trudne decyzje to zawsze jest wyzwanie. Staram się do tego podchodzić “na zimno”. Czasem muszę pomyśleć i przeanalizować skutki, te długofalowe również. Nie zawsze to wychodzi. Jest sporo osób, które mówią, że nie powinnam się tak cackać, ale też wielu, którzy prędzej czy później przyznają mi rację (choć najczęściej nie otwarcie). Odpowiedzialność zawsze jest ciężka do niesienia. Fajnie, jak ktoś jest chętny trochę pomóc. Rewelacją jest aktywna i nie za duża rada. Wtedy łatwiej spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy. Zdanie każdego jej członka się liczy i nadaje inny wygląd ogółowi. Wiadomo, że decyzję trzeba jakoś podjąć. Najczęściej to niestety muszę być ja i czasem wbrew niektórym opiniom rady, ale chyba w dłuższej perspektywie to po prostu działa dobrze.

Aerinka: Czy dobrze Ci się wiedzie i czy jesteś zadowolona ze swojej gildii?

kiciakamyk: Jak to mówią raz na wozie, raz pod wozem. Fortuna zmienną jest i trzeba umieć popłynąć z nurtem wydarzeń. Gildia to ludzie. I tu nie jest ważne gdzie, ale że razem. A czy jestem zadowolona z ludzi – jak już wyżej pisałam są MEGA! Każdy na swój sposób. Jedni lubią pogadać, inni tylko poczytać, ale są i widać ich w każdym aspekcie. Pytanie, czy są zadowoleni ze mnie?

DonGenzon83: Co sądzisz o pomyśle aby w FOE była możliwość wymiany towarów między gildiami z zasobów ich skarbców gildyjnych? Coś na zasadzie targu gildyjnego. Możliwość przeprowadzenia takiej wymiany miałyby tylko i wyłącznie korony.

kiciakamyk: Ciężko jest przewidzieć, jak taka zmiana wpłynęłaby na grę. Moim zdaniem, to będzie kolejny “ułatwiacz”, a co za tym idzie powstaną gildie tylko i wyłącznie do handlu towarami. Jednocześnie wiele zmian, które w założeniu miały poprawić i uatrakcyjnić grę, zostało przez graczy wykorzystane w zupełnie inny sposób (choćby na przykład stawianie budynków na PCh – stawia się ich może ze 3-4 rodzaje, a wymyślono dużo więcej). Zmiany na pewno są potrzebne, ale niestety mam wrażenie, że na przestrzeni lat robią się coraz bardziej nieprzemyślane i kiepsko sprawdzane. Trzeba by pewnie najpierw było sięgnąć do korzeni i poprawić sprawę związaną z GvG – albo zmiana sposobu naliczania punktów rankingowych na bardziej sprawiedliwą (Pch, WG, GvG i wiele innych elementów), albo dodanie ich w końcu w wersji mobilnej, a dopiero potem jakieś nowe pomysły w stylu targu między gildiami.

Pupilka kicikamyk – Nuka

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *