Następnego dnia w innej części miasta, z zabandażowaną głową mury szpitala opuszcza Dareksu. I choć ledwo trzymał się na nogach, ordynator nie miał oporu podpisać dokumentu zwalniającego go do domu jak tylko przebudził się ze śpiączki. Personel kilkukrotnie informował pacjenta, że nie są fanami eventu letniego, który ich zdaniem nie dorównuje jesiennemu.
Dareksu dotknął głowę w miejscu, gdzie pod bandażem umieszczona została gruba warstwa opatrunków. Syknął z bólu, nie mogąc sobie przypomnieć, co mu się przytrafiło. Odpowiedzi postanowił poszukać w siedzibie gildii. – „Tam ktoś na pewno będzie coś wiedział” – pomyślał.
Gdy dotarł pod wieczór do sali obrad, zdziwiła go panująca tam cisza. Zapukał do drzwi, ale nie doczekał się odzewu. Nacisnął klamkę, drzwi były otwarte.
– Haloooo, jest tu kto?
Wszedł do środka, rozglądając się wokół. Krocząc po sali usłyszał pod stopą chrzęst łamanego plastiku. Spojrzał pod nogi i od razu rozpoznał przedmiot – potrzaskany telefon Fincy. Jego uwagę wśród odłamków zwróciła karta pamięci micro SD.
– Może tam znajdę odpowiedź na pytanie, co się tu wyrabia?
Włożył kartę do swojego telefonu i otworzył pierwsze z góry nagranie. Zamarł. Jego twarz stała się blada jak kreda, gdy zobaczył jak Maria Wielka, niczym damska wersja pana Miyagi, zadaje mu cios z półobrotu. Rana pod opatrunkiem zaczęła pulsować ze zdwojoną siłą, a przed oczami zaczęły się pojawiać obrazy z feralnej imprezy.
– Miałem do zdobycia tylko dwa rozszerzenia willi gubernatora. I siedemdziesiąt uzbieranych dublonów… a… a… Kolejny event za rok… Zapłacicie mi za to!
Dareksu wybiegł z pomieszczenia, a w jego umyśle zaczął kiełkować plan zemsty. Rozejrzał się i w niewielkiej odległości zobaczył światło wydobywające się z pobliskiej sali gimnastycznej. Udał się w to miejsce, a z jego ust jak z karabinu maszynowego wydobywały się przekleństwa. Będąc kilkanaście kroków od sali, usłyszał wydobywające się z niej śmiechy gildian. Dobiegając do drzwi nie zawracał się pukaniem, ani nawet naciskaniem klamki. Wpadł do sali ze staranowanymi drzwiami. I gdy już miał rozpocząć apokalipsę, usłyszał wokół przyjazne okrzyki.
„Dareksu, super, że jesteś”, „Dobrze, że jesteś już z nami”, „Nie martw się, z metalową płytką w głowie da się żyć”. Z sufitu posypało się konfetti i serpentyny, a każdy po kolei zaczął klepać Dareksu po plecach.
– Aaa… aaaa… aaale skąd wiedzieliście, że się pojawię? – spytał zaskoczony.
– Dzwonił dziś do mnie ordynator opuszczonego psychiatryka – powiedziała Maria – To mój stary znajomy z jednej z gildii.
– Ale jak to „opuszczonego psychiatryka”? – Dareksu nie krył zaskoczenia.
– Jak by to powiedzieć…? Jak cię zabierali sanitariusze, musieli źle zrozumieć, gdy im mówiliśmy, że masz uraz głowy. Najważniejsze, że jesteś z nami.
W tym momencie jednak Dareksu spochmurniał.
– Co się stało? Nie cieszysz się? – zapytała Maria
– Cieszę, ale… ale miałem siedem ulepszeń Willi Gubernatora i brakowało mi dwóch, żeby mieć dziewięć, i…
W tym momencie z oczu Marii posypały się błyskawice, zacisnęła pięści i tylko dzięki refleksowi Pablopa nie doszło do powtórki z imprezy integracyjnej. Złapał Marię za nadgarstek i zwrócił się do Dareksu:
– Słuchaj, wiedzieliśmy, że przez ten…, eee…, wypadek, straciłeś możliwość ukończenia eventu. Założyliśmy więc zrzutkę na Siepomaga i zebraliśmy środki na te dwa ulepszenia. Będziesz mógł w końcu postawić Willę Gubernatora w swoim mieście.
Wzruszony Dareksu nie mógł wydusić słowa. Łza zakręciła mu się w oku i w końcu drżącym głosem wyrzucił z siebie:
– Na…., na prawdę to dla mnie zrobiliście? Dzię…, Dziękuję Wam. Jesteście…
– Dobra, dosyć tych czułości – rzucił Finca – Trzeba to uczcić!
Podszedł do stołu i postawił na nim dwie butelki wódki. W tym momencie w wyrwanych drzwiach pojawiło się kilku gildian, każdy niosący całą skrzynkę tego napoju. Na sali rozbłysły kolorowe światła, a DJ Lodz zza konsolety odpalając muzykę rzucił do wszystkich:
– Jesteście gotowi na imprezę??
Ogłuszający krzyk gildian mógł oznaczać tylko jedno.
Autor: Thomasinho