Home / Opowiadania / Pablop / Relacja z narady dotyczącej GPC

Relacja z narady dotyczącej GPC

Był mroźny lutowy wieczór. Ratusz gildyjny przeżywał prawdziwe oblężenie. Gildianie zasiadali w rzędach spróchniałych krzeseł. Ci bardziej postawni z lękiem słuchali odgłosów skrzypienia niepewnej konstrukcji na której zasiadali. Na kilku stopniowym podeście było jedno krzesło – w chwili obecnej wolne. Gildianie szeptali między sobą co też może być powodem nadzwyczajnego zebrania zwołanego w trybie pilnym. Wtem z bocznych drzwi wyłonił się nikłej postury konserwator ratusza po czym oznajmił: “Uwaga wchodzi Jaśnie Nam Panujący etc., etc. Wszyscy powitać i głośno klaskać!”

W tym momencie do sali wszedł mężczyzna po 30-tce w okularach próbując przybrać groźną minę. Mina nie spełniła jednak swojego zadania ponieważ jedyną reakcją był szept z drugiego rzędu – “kanapki by chociaż dali…”. Mężczyzna zasiadł na krześle po czym oznajmił:

– Zanim przejdę do meritum spotkania – kilka kwestii organizacyjnych. Ty tam sympatyczna dziewczyno z drugiego rzędu – przypomnij mi jak Ci na imię? 

– Lemiś, szefie.

– Właśnie Lemiś – doskonale wiedziałem tylko Cię sprawdzam – zatem Lemiś moja droga możesz łaskawie obudzić śpiącego obok Ionna? Tak? Dziękuje. Druga sprawa… Coriys!! 

– Tak szefie?

– Możesz łaskawie chociażby na czas tego jakże ważnego spotkania przestać chlać z Bineq?

– A to spotkanie to długo będzie trwało? Wolne mam jutro…

– Kur… Nieważne. – Paool machnął ręką i kontynuował – I ostatnia kwestia. Panienki Daria i Marchewka mogą łaskawie przestać malować na chwilę paznokcie i plotkować? Super, dziękuję. Przejdźmy zatem do meritum dzisiejszego spotkania – jak wszyscy doskonale wiemy jutro rusza nowa edycja GPC!! Przestać ziewać do cholery!! Przypominam tylko, że Nasze poprzednie edycje w diamentowej lidze w GPC kończyły się dość żałośnie o czym świadczą Wasze piękne opalenizny! Czekam zatem na Wasze propozycje!! 

– Ja wiem szefie!!

– Przypomnij jak Ci na imię?

– Sineone szefie.

– Przecież wiem! Mów!

– Szefie powinniśmy wszyscy jak jeden mąż przestać chlać i zacząć walczyć, proponuje stawiać obozy gdzie popadnie i zero alkoho…

Są dwie wersje wydarzeń które nastąpiły po tej wypowiedzi – jedni uparcie twierdzą że to butelka 0,7 Red Label wylądowała na głowie kolegi Sineone – inni uparcie twierdzą że to był litrowy Cin – Cin. Po chwili ciszy rozbrzmiał głos szefa 

– Ty i Ty wynieście Go na śnieg – a reszta… jeszcze jakieś idiotyczne pomysły?

Powstał Ionn 

– Proponuję walczyć do upadłego… Ale najpierw się napić!

Szef spojrzał z wyraźnym zadowoleniem.

– Wreszcie jakiś głos rozsądku – wiedziałem że nie daje Ci gwiazdki na darmo.

– Ale szefie dałeś mi gwiazdkę bo widziałem jak robisz…

– Zamknij się!! Koniec zebrania!! Strategia ustalona – rozejść się!!

~Relacjonował Pablop

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *