Następnego dnia, gdy Giebeha był w swoim gabinecie, w sztabie przyszła wiadomość, że ma stawić się w biurze Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Chwilę później rozległ się dzwonek do drzwi gabinetu. Przed drzwiami stały dwie osoby. Legitymowali się identyfikatorami z priorytetem wejścia. Wszystkie drzwi na tym Polis stały dla nich otworem, a jednak zamiast bezceremonialnie wejść czekali na zaproszenie. Giebeha odebrał to jako dobry znak i oczywiście nie kazał gościom czekać. Drzwi rozsunęły się i dwójka funkcjonariuszy weszła do środka.
– Pułkownik Giebeha? – Zapytała kobieta.
– Tak. W czym mogę Państwu pomóc?
– Porucznik Ceteya a to porucznik Tarostemilaw. Dostał Pan powiadomienie od biura.
– Tak, przed chwilą. Szybko działacie.
– Jak byśmy nie działali szybko, to byśmy nie mieli w nazwie bezpieczeństwa.
– Czy wychodzimy? Mam się z porucznikami wybrać do waszego biura?
– Nie jest to konieczne. Przychodzimy zadać kilka pytań odnośnie do wczorajszych wydarzeń. – Odpowiedziała.
– Dobrze. Proszę pytać.
– Co łączy pana z Teresem Kasteni pseudonim Wyrwijłeb? – Giebeha zastanowił się chwilkę.
– Gdy służyłem na okręcie Belial spotkaliśmy się na jednej ze stacji gdzie Belial przechodził procedury naprawcze. Jego jednostka stacjonowała tam wtedy. Kilka razy się umawialiśmy na picie. Gdy Belial zakończył naprawy, nie spotkaliśmy się więcej, do czasu, aż tutaj mnie rozpoznał w jednym klubie jakieś dwa miesiące temu. Dokładnie nie pamiętam. Umawialiśmy się kilka razy, żeby trochę powspominać. Wiedzą porucznicy, nie mam kontaktu z nikim z poprzednich przydziałów. Nawet z ostatniego okrętu na którym służyłem. A tu nagle znalazł się ktoś, kogo się nie widziało całe dziesięciolecia. Miło porozmawiać z kimś kto cię rozumie.
– Czy wiedział Pan o jego powiązaniach z rebeliantami? – Zapytał teraz Tarostemilaw.
– Nie, nie wspominał nic o tym. Przy pierwszym naszym spotkaniu powiedziałem mu, że mam przydział teraz w sztabie i jestem pułkownikiem. Powiedział tylko, że jest na emeryturze.
– Czy zauważył Pan jakieś jego dziwne zachowania podczas waszych spotkań?
– Nie, nic z tych rzeczy.
– Gdzie dochodziło do spotkań?
– Głównie umawialiśmy się w podlejszych barach. Nie chciałem nalegać na lepsze, wiedząc, że jest na emeryturze.
– Czy korzystaliście podczas waszych spotkań z usług seksualnych?
– Tak, nieraz.
– Czy używał Pan biopłatności korzystając z takich usług? – Zapytała teraz Ceteya. – Dobrze się przygotowali skurwysyny. – Pomyślał Giebeha.
– Tak. – Odpowiedział bez zastanowienia.
– Zauważyliśmy że z Pana konta spływają różne sumy pieniędzy, niekiedy całkiem pokaźne. Czy może nam Pan powiedzieć co Pan kupuje?
– Trochę mi wstyd przy Pani to mówić, ale głównie uciechy seksualne. Bardzo długo służyłem na okrętach i przez wiele dekad miałem założonego blokera. Wie Pani, że na okrętach…
– Tak, wiemy. Ale pierwsza płatność była z tego co wiemy zanim poszedł Pan do metlabu i zdjął blokery. Więc co to była za usługa za którą zapłacił Pan Isinii Kerebun?
– Komu?
– Isinia Kerebun znana jako Istia. – Wtrącił się Tarostemilaw.
– Była to usługa seksualna również. Blokery działają w pełni w przypadku, kiedy się je systematycznie „uaktywnia”. Nie wystarcza sama wazektomia czy salpingotomia, bo popęd pozostaje. A za tym, zazdrość, rywalizacja, uczucie własności, wyłączności i wiele innych niepożądanych na zamkniętych przestrzeniach zachowań. Potrzebne jest też całkowite wymazanie seksualności ze sfery myślowej i emocjonalnej. Na okrętach tak zwane „aktywatory”, będące chemicznymi związkami hamującymi bądź wygaszającymi takie zachowania, dodawane są cyklicznie do substytutów żywieniowych. Tutaj w Polis nie są podawane, jeśli ktoś nie wyrazi wyraźnej chęci brania „aktywatorów”. Przestałem brać „aktywatory” od momentu kiedy dostałem propozycję przejścia ze służby okrętowej do służby w sztabie. Chciałem sprawdzić, że się tak wyrażę, na ile mnie stać, i dopiero zadecydować czy potrzebuję wizyty w met labie, aby w pełni móc odczuwać czy nie.
– Sporo Pan płaci jak za tego typu usługi. Czy może nam Pan opowiedzieć coś więcej o tych usługach?
– Wolałbym szczegóły zachować dla siebie. Jednak mogę powiedzieć, że nie jest to standardowa usługa.
– Czyli rozumiem że jedna osoba nie daje Panu pełnego wachlarza… doznań? Kilkukrotnie korzystał Pan z usług innych kobiet. Zdaje Pan sobie sprawę z tego, że praktycznie za KAŻDYM razem dokonywana przez Pana płatność nie trafia bezpośrednio na konto usługodawcy? Jest w bardzo szybkim tempie przelewana inne konta, za każdym razem inne sumy i w końcu tracimy z oczu głównego biorcę.
– Podejrzewacie mnie o wspieranie rebelii!? – Giebeha teatralnym oburzonym tonem podniósł głos i wstał z fotela.
– Proszę się nie unosić. – Powiedziała zimno Ceteya
– Jakbyśmy Pana podejrzewali, to nie rozmawialibyśmy tutaj. – Powiedział uspokajająco Tarostemilaw. – Na razie chcielibyśmy wiedzieć co Pan wie, może Pan coś usłyszał, zobaczył. Sądzimy że jest Pan nieświadomy całego incydentu i jego zasięgu. Proszę postarać się sobie przypomnieć, może jakaś ksywka przy Panu została wymieniona? Poleca ktoś Panu usługodawców? Jak je Pan znajduje? – Giebeha znowu usiadł w swoim fotelu za biurkiem
– Nie kojarzę żadnej ksywki czy nazwiska żeby ktoś przy mnie wymieniał. Jak znajduję? Zwykle same się napraszają jak się przy barze siedzi. Ustalamy zakres usług, cenę. A bary? Wybierałem te z niższych poziomów ze względu na mojego towarzysza. W sumie to sam często proponował, gdzie się spotkamy następnym razem. Czasem zachwalał jakąś dziewczynę, ale nie zauważyłem żadnego przy tym systemu. W sumie to nigdy nawet się nad tym nie zastanawiałem. Przyjąłem za pewnik, że jak ma wojskową emeryturę marines to nie stać go na nic lepszego, a też nie był moim bliskim przyjacielem żebym zapraszał go do klubów oficerskich.
– Rozumiem… Czyli twierdzi Pan, że nie wiedział o jego powiązaniach z rebeliantami, nic przy panu nie mówił na ten temat. Chodziliście po knajpach, używaliście życia i wspominaliście dawne czasy?
– Głównie. Traktowałem te wypady jako rozrywka. Służba na okręcie uczy minimalistycznego życia, byle byłoby gdzie spać i srać, Reszta nie jest ważna. Nie mam nawet żadnego hobby, więc była to dla mnie forma „odreagowania”. Nie szukałem w tym żadnych podejrzeń. Dwóch facetów umawiało się, żeby się zabawić i tyle.
– O! A jak Pan wspomniał już o hobby – Wtrąciła się Ceteya. – Lubi Pan stare gry? – gdyby Giebeha teraz stał to ugięłyby się pod nim nogi. Na szczęście siedział i udało mu się zachować kamienną twarz. To pytanie znaczyło jedno. Przeszukali jego kwaterę i znaleźli przesyłkę z komunikatorem, więc zapewne i broń. Grali na zwłokę. Bawili się nim. Wiedział, że już jest nie tylko aresztowany, ale i skazany.
Autor: Argendor