Do redakcji ostatnio dołączył nowy narybek w formie pisarza Alexandra, który nie zna umiaru – każdy strzępek informacji jest w stanie rozdmuchać do proporcji artykułu. W dodatku przyprowadził ze sobą kolegę – Genzo – przez którego trzeba było dokupić paletę teczek na nowe memy.
Na ich powitanie do redakcji zeszli się starzy członkowie, jak sam jaśnie nam panujący pojawił się z wizytą, aby przywitać nowych członków załogi. Zaraz po jego wyjściu rozbrzmiała wielka dyskusja na temat potencjalnych nowych artykułów i memów, prawie natychmiast przeradzając się w dogadywanki i docinki pod adresem niektórych. Zaczęły padać nie na miejscu komentarze o życie prywatne i docinki wyznaniowe.
Impreza była przednia, kobiety, alkohol, nielegalne substancje podwędzone z dowodów rzeczowych lokalnej komendy policji. Następnego dnia w redakcji były ledwie zgliszcza jej minionej świetności, krzesła poprzewracane, papiery porozwalane wszędzie, z pod stołu dochodziły pojękiwania, a z pomiędzy pustych butelek wyłonił się Pablop obudzony dźwiękiem otwierających się drzwi:
– Wiesz o tym, że teraz musisz to wszystko posprzątać – zabrzmiał głos redaktora naczelnego.
– Co ja? – skacowanym głosem wydusił z siebie Pablop. – A co z moimi pieniędzmi?
– Poszły na imprezę, teraz bierz się do roboty – wręczony został mu mop i wiaderko. – Jak wrócę to ma tu być na błysk.
– Przecież mamy od tego stażystów!
– Ale śpią w jednym pokoju i wszędzie za sobą łażą, to tak jakby jednego.
– Mają swój pokój?! A mówiłeś że…
Domin trzasnął drzwiami i wyszedł, zostawiając bałagan i Pablopa sprzątającego do jego dzieła:
– I znowu poniedziałek – rzekł i wziął się do roboty.
Autor: Alexander989