Spokojną taflę jeziora przerwało delikatne pluśnięcie, delikatne fale rozeszły się okręgiem, rozpadając i tłumiąc w miarę pokonanego dystansu. Jezioro było spokojne, w samym środku lasu, z dala od cywilizacji, jedno z ulubionych miejsc samobójców, można było się utopić w spokoju, a że na weekendy było to ulubione miejsce nastolatków, to ciało było szybko znalezione. Szybkie kroki na molo klaskaniem przerwały ciszę, młoda kobieta wzbiła się w powietrze i zwijając w kulę z impetem uderzyła w taflę, blond głowa i ramiona wynurzyły się i krzyknęła:
– Wskakujcie woda jest idealna!
– Śmiało dziewczyny, my ustawimy namioty – powiedział jeden z mężczyzn.
Po chwili namysłu pozostałe dwie kobiety zaczęły zdejmować ubrania w biegu do wody, rzucając je gdzie popadnie. Para mężczyzn którzy pozostali na brzegu, w pośpiechu rozstawili namioty i przygotowali miejsce na ognisko, krąg z kamieni wypełnili suchym drewnem znalezionym między drzewami. Po skończonej pracy ubrania cisnęli do jednego z namiotów i w strojach adama wskoczyli za kobietami do wody, śmiechy i krzyki zabawy odbijały się echem.
Po kliku godzinach zabawy w chłodnej wodzie, rozłożyli koce na plaży i korzystając z południowego słońca oddali się opalaniu. Blondynka czerwona na twarzy, co jakiś czas nieśmiało zerkała znad czytanej książki, na leżących na plecach nagich mężczyzn. Brunetka leżąca obok uśmiechnęła się pod nosem i powiedziała:
– Nie bądź taka nieśmiała, przyjrzyj się dobrze, im to nie przeszkadza.
– Jenna! – krzyknęła onieśmielona. – Ja wcale nie, chyba ty!
– Nie bądź taka nieśmiała, rozbieraj się, tylko ty masz na sobie bikini, opalisz się równo.
– Nicky! Czy tylko ja mam trochę wstydu, żeby zachować szczątki godności ?
– Tak – powiedział Jack po czym dało się słyszeć klaśnięcie.
– Nie dokuczajcie jej – powiedział Alan. -Nie każdy jest tak otwarty, nie chcesz nie musisz się rozbierać skarbie, ale patrzeć możesz śmiało.
– Świnie – obróciła się gniewnie, plecami do nich i zaczęła czytać.
Zaczęło się robić szaro, kobiety wyciągnęły wcześniej spakowane kiełbasy i pianki, faceci rozpalili ognisko, siedzieli ogrzewani ogniem i zajadali świeżo upieczone nad ogniem jedzenie. Rozmawiali o wszystkim. Nagle Jack powiedział:
– A słyszeliście o białej wdowie ?
– O kim? – zapytała zaciekawiona Samantha.
– O białej wdowie. To się wydarzyło czterdzieści lat temu, właśnie na tym jeziorze, jej mąż zginął kiedy odwoził swoja kochankę z hotelu, ona z tej podwójnej rozpaczy nie dość że zraniona, to jeszcze młoda wdowa, wrzuciła obrączkę do wody, po czym sama wskoczyła. Miała na sobie własną suknię ślubną, ludzie mówią, że teraz straszy kochanków którzy tu przychodzą, wychodzi z dna jeziora i jak wyczuje cień zdrady to atakuje – skoczył na Samanthę żeby ją przestraszyć. Dziewczyna lekko zapiszczała.
– Świnia, nie strasz mnie swoimi zmyślonymi historyjkami.
– To akurat prawda – powiedziała Nicky. – Przynajmniej to samobójstwo, babcia mi opowiadała. To była kobieta z miasta, chyba miała na imię Helen. Babcia mówi, że ją znała. To była tragedia. Jakieś nastolatki to widziały, chcieli ją ratować, ale nie mogli jej znaleźć w mętnej wodzie. Wezwali policję, ale ciała nigdy nie odnaleziono, pewnie zaplątała się w wodorosty i została na dnie.
– Możesz o tym poczytać – dodała Jenna. – Widziałam ten artykuł jak robiłam wypracowanie w zeszłym roku.
– Teraz na pewno nie zasnę – powiedziała gniewnie blondynka. – Dzięki wielkie.
– Spokojnie duchy nie istnieją – powiedział Alan. – Poza tym, nawet jak istnieją, to jak sama słyszałaś poluje na kochanków, więc ty jesteś bezpieczna. Jacki chyba już pora na nas, co ty na to?
– Racja pora się położyć, żeby jutro nie zmarnować dnia.
– My chyba też powinnyśmy iść “spać” – dodała Nicky, wyraźnie zaznaczając palcami cudzysłów.
– Wy to jednak jesteście obleśni – oburzyła się Samantha. – Tylko nie bądźcie za głośni ja nie muszę tego słyszeć.
Rozeszli się do swoich namiotów, nie minęło długo kiedy ciemność przeszył piskliwy krzyk, Jack i Alan wyskoczyli ze swojego namiotu rozglądając się co się dzieje
– Tu jest robal! – krzyknęła Samantha, wybiegając nago ze swojego namiotu, zakrywając się wstydliwie.
Jack wskoczył do niego, wyciągnął stonogę i cisnął nią w stronę linii drzew, w tym czasie Alan przytulił do siebie kobietę głaszcząc ją po głowie. Z drugiego z namiotów dwie kobiece głowy przyglądały się całej tej sytuacji, po całym zajściu Jenna powiedziała sarkastycznie:
– To my miałyśmy być cicho, a to ty krzyczałaś prędzej od nas.
– Świnie! Dlaczego ja się zgodziłam tu z wami przyjechać.
– Bo obiecałam nagiego Jacka – powiedziała Nicky prześmiewczo.
– Zboczeńcy – Samantha oburzona tymi komentarzami weszła do namiotu i zamknęła go szczelnie.
Ciszę nocy przerwał narastający wiatr, który zaczął szeleścić liśćmi tuż nad ich głowami, wzburzona tafla zaczęła pluskać, jakby spadały duże krople zaczynającego się deszczu. Przeraźliwy piskliwy krzyk przeszył noc i rozszedł się echem budząc wszystkich. Po chwili rozległ się ponownie, tym razem głośniej i zdawał się być bliżej. Wystawili głowy z namiotów, nad taflą unosiła się blada blondynka, w białej, poszarpanej sukni ślubnej smaganej wiatrem. Spojrzeli z przerażeniem po sobie, po czym na namiot Samanthy, który leżał przewrócony, całkowicie pusty, zostawiając wszystko w pośpiechu wbiegli między drzewa. Ile sił w nogach biegli ścieżką którą tu dotarli, prosta droga zawiodła ich na skarpę dwadzieścia metrów od miejsca gdzie rozbili namioty. Skarpa wpadała do jeziora, Jenna wyhamowała na samej krawędzi. Wszyscy umieli pływać, Nicky i Jack nawet byli w drużynie pływackiej, ale woda wydawała się gęstsza niż zwykle, jakby próbowali płynąc w oleju, nie potrzeba było długo żeby opadli z sił i poszli na dno. Jenna patrzyła na to z przerażeniem, strach wrył ją w ziemię, biała wdowa zbliżała się do niej, zatrzymała kilka metrów od niej i powiedziała:
– Czyste dusze rozpowiadają prawdę – kobiecy głos z głębokim tonem w tle przeszył ją do szpiku kości.
To wystarczyło żeby przełamać strach, obróciła się na pięcie i ile sił biegła przed siebie, docierając do drogi przy której zaparkowali swój samochód. Z rozpędu wpadła na środek jezdni, prosto pod koła nadjeżdżającej ciężarówki, wezwana przez kierowcę karetka przyjechała w kilka minut, ale kobiety nie dało się już uratować.
Autor: A.A.