Home / Opowiadania / A.A. / Nicość przeznaczonym

Nicość przeznaczonym

Czas nigdy nie staje w miejscu, coś zawsze płynie zmienia się nieustannie, ale nie tu, nie tym razem. Tym razem było inaczej i nikt tego nie widział. Czas nie tyle że stanął w miejscu, on pozornie nadal płynął, wszystkim się wydawało że idzie na przód, ale…
W ciemnej piwnicy pod jednym z domów na przedmieściach Vista del Solle. Przed piedestałem z małym podłużnym oświetleniem, które rzucało przytłumione światło na papiery na nim umieszczone, stała zakapturzona figura. Przed nim na krzesłach siedziała jeszcze trójka, wpatrzona w niego jak w świętość. Ciszę tego miejsca przerwał jego głęboki i szorstki głos:
– Bracia i siostry, spotykamy się tu ponownie na cotygodniowym raporcie z czasu niebytu.
– Dlaczego tak to nazywamy – zapytał lekko zakatarzonym głosem młody mężczyzną. – Nie ma to lepszej nazwy?
– A masz inny pomysł Garry, no proszę, podziel się z resztą – powiedział znudzonym tonem mówca.
– No nie bardzo, ale to głupia nazwa.
– Cicho Garry, przerabiamy to co spotkanie, może ty jesteś jednym z nich? – powiedziała delikatnym głosem młoda kobieta siedząca obok niego. – Za każdym razem masz ten sam problem, a nigdy żadnego rozwiązania, jakby to nigdy nie miało miejsca, jak oni, nic nie widzisz i nie pamiętasz.
– Odszczekaj to, wcale tak nie jest, nie jestem jednym z nich – powiedział z oburzeniem.
– Uspokójcie się, to nie ma sensu, pogódźmy się, nie ma na to lepszej nazwy, jest jak jest, każdy wie o co chodzi – wtrącił ostatni z nich, spokojnym głosem, pocierając twarz dłonią. – Niech to spotkanie przebiegnie spokojnie, wiecie dlaczego się tu spotykamy.
– Dokładnie – powiedział mówca. – A teraz pora na raporty, coś odbiegało od normy, ktoś zaobserwował zmiany schematów?
Zapadła cisza, cała trójka spoglądała na siebie, mając nadzieję, że tym razem ktoś będzie miał coś do powiedzenia. W milczeniu siedzieli tak kilka chwil, po czym kobieta wstała i powiedziała z rozczarowaniem w głosie:
– Nic się nigdy nie zmienia w tym miejscu, cały czas to samo, nasze obserwowanie nic nie daje, jeżeli nie zaczniemy podejmować akcji. Jako jedyni widzimy co się tu dzieje, ale nikt z nas nie chce nic zrobić. Musimy stanąć naprzeciw temu, zacząć działać, a nie tylko patrzeć.
– A co planujesz Merry, mamy wyjść na ulice i lać po mordach? – zapytał mówca.
– Czemu nie, to zawsze jakieś działanie, a nie tylko patrzenie, jak ten świat istnieje i stoi w miejscu. Każdy do następnego spotkania, niech zrobi coś, nie wiem co, ale coś, co zmieni ten schemat i może zresetuje wszystko.
– Ale my robimy coś, co tydzień tu jesteśmy to jest zawsze coś innego, nigdy to samo, za każdym razem inne miejsce, inaczej to wszystko się odbywa, to nic nie zmienia, pozostaje nam tylko obserwowanie – powiedział spokojny mężczyzna.
– To za mało – wrzasnęła Merry i kopnęła w krzesło, na którym siedziała. – Trzeba podjąć drastyczne kroki, a nie tylko trwać. Spod czarnej peleryny z czerwonymi zdobienia wyciągnęła sztylet, przyłożyła go sobie do gardła, spojrzała zimnym wzrokiem na zgromadzonych i krzyknęła:
– Niech to będzie czas zmian!
Szybkim ruchem przejechała sobie po szyi, silny strumień krwi zalał siedzących przed nią towarzyszy. Ich twarze zalane czerwienią zastygły w grymasie przerażenia. Patrzyli z szeroko otwartymi oczami i ustami, jak jej ciało opada w tył. Ostatkiem sił w locie wyszeptała dławiąc się własną krwią:
– Za czas zmian i postęp czasu.
Zapadła cisza, milczenie wypełniło piwnicę. Przed mównicą stała zakapturzona postać, głębokim szorstkim głosem powiedziała:
– Bracia to koniec cotygodniowego spotkania, pamiętajcie obserwować i werbować nowych członków, bo na pewno nie tylko my widzimy, że coś jest nie tak. Inni też to widzą i raportujcie wszelkie odchylenia od schematów. Do następnego zgromadzenia.
Cała trójka skierowała się do wyjścia. Zostawiając piwnicę jak ją zastali, dwa stojące krzesła i jedno przewrócone, leżące na ziemi między nimi.

Autor: A.A.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *