– Co teraz zrobimy? – zapytał Lorak, gdy tylko znaleźli się w bezpiecznym miejscu. Był ciągle zmartwiony tym, że część ich łupów jest nadal w rękach Miraculous. Marzył ponadto tylko o tym, by się stąd jak najszybciej wydostać.
– Znajdźmy jakieś spokojne miejsce i usiądźmy na chwilę. Zawsze, kiedy się posilę i pomyślę trochę, to znajduję rozwiązanie – powiedział Rap1tor i ruszył w kierunku jaskini, której wejście porośnięte było bluszczem, tak, że było prawie niewidoczne.
Usiedli na kamieniach, by odpocząć.
– Jesteś gotów poświecić wszystko i zginąć dla pieniędzy i sławy? – zapytał od niechcenia kierownik wyprawy, by podtrzymać konwersację.
– Może. Ale nie dziś – Lorak mówiąc te słowa zerwał się gwałtownie na równe nogi, naładował strzelbę i zaczął strzelać w wydawało się, że pustą przestrzeń. Czające się dotąd w ciemności strzygi zaczęły się na nich rzucać się, drapać i dusić. Nie miały pokojowych zamiarów. Teraz, gdy kontakt z agresorem był bardzo bliski, strzelba nie była potrzebna. Zaatakowani podróżnicy rzucili się do ucieczki. Opuścili grotę. Dalszą drogę odbywali w milczeniu. Rozmowa im się nie kleiła.
Kręta droga prowadziła ich ku szczytom. Przed oczami jawił się coraz wspanialszy widok na dolinę, piękny i majestatyczny. Strome zbocza pokrywało zielone listowie i wspaniałe kwiaty. Błękitna struga pieniła się w wąwozie poniżej. W oddali, jak wzrokiem sięgnąć góry, doliny, tropikalna dżungla i śnieżne szczyty przykuwały wyobraźnię tak mocno, jak pod wpływem czarów. To była dla nich nagroda, gdy osiągnęli najwyższy punkt małej ścieżki i leżeli bez tchu na jej skraju patrząc w błękitne, bezchmurne niebo.
– Pomocy!– krzyknął nagle Rap1tor.
Lorak odwrócił się i zobaczył, jak jego towarzysz wciągany jest przez mrówki do lasu. By pomóc koledze rzucił manty, których jad jest najlepszym sposobem na te małe czarne stworki. Nie mógł stracić towarzysza tej trudnej i nieznanej jeszcze drogi. Ruszyli w dalszą drogę. Dookoła rozciągały się bezkresne stepy, trudne do przebycia.
– Ujarzmię te konie – powiedział Lorak i ruszył w stronę pasącego się na łące stada.
– Jak?! – zdziwił się Rap1tor
– Nie wiem, ale coś wymyślę.
Nie minęły trzy kwadranse, a konie były posłuszne jak baranki. Mając w oczach desperację i przerażenie zakończyli wyprawę konno.
Po powrocie do gildii nastąpił czas na podsumwanie wyprawy, ocenę zdobytych reliktów i nagród. Jakież było ich zdziwienie, że zamiast Rytualnego płomienia, którego można za całkiem niezłą sumkę spieniężyć u handlarza antyków, znaleźli zaledwie jego fragment, i to 1 z 28 części. Do tego jeszcze trochę złota i surowców, ale ani jednego diamentu. Ponadto wrócili bez Miraculous i nie wiedzą co się z nią stało. Ale wstyd – pomyśleli obaj. Jak tu opisać przygody jakie ich spotkały po drodze, gdy worek nagród, który przynieśli jest niemal pusty. A gdy padną pytania o dziewczynę ….
– Cześć chłopaki – Amyy zajrzała do ich namiotu – odpoczęliście już po podróży? Dołączycie do nas, by nam opowiedzieć swoją historię. Miraculous już co nieco przybliżyła temat wypraw, ale wszyscy czekają na waszą.
– Cześć Amyy, witaj po drugiej stronie lustra.
Walidacja 5 poziomu wypraw gildyjnych na poziomie Beta wywołuje prawdziwy festiwal oburzenia wśród graczy. Z jednej strony wnosi powiew świeżości tak bardzo potrzebny, szczególnie długoletnim graczom, z drugiej strony wymusza modernizację i przebudowę miasteczek, tak bardzo przez nich nie lubianych. Ale jak widać, nie taki diabeł straszny….
Autor: Beatka Szczęśliwa