Home / Opowiadania / A.A. / Skok

Skok

Patrząc na świat przez cierpienie innych ludzi, nie widzimy bólu w naszych sercach, takie kłamstwa przynajmniej powtarzają ludzie, którzy sami nie potrafią sobie poradzić z problemami. Moja opinia jest zupełnie inna, nie można walczyć z przeznaczeniem, to już dawno zapisana księga, trzeba tylko uważać, żeby nie dać się jemu pochłonąć i zachować odrobinę tej iluzji wolności. Jak wam się wydaje ile jest dróg z dachu wieżowca, na którym właśnie siedzę ? Z mojej perspektywy, jest tylko jedna, czterdzieści pięter w dół, tylko rodzi się pytanie jak szybko chcesz się znaleźć na dole.

Na całe szczęście ta decyzja już została podjęta za mnie, pośpiech jest zgubny, więc niespiesznie kroczę sobie po krawędzi, przyjemny szum wiatru, rozkosznie grzejące słońce, z tej perspektywy ludzie na chodnikach wyglądają jak mrówki. Biegająca za swoimi sprawami, małe kolorowe punkciki, z góry wszystko wygląda spokojniej, nie słychać ich gwaru, tego warkotu aut, tylko cisza i szum wiatru. Jeszcze ten głos słyszany tylko na skraju dachu, nie było jak wchodziłem, ani jak spokojnie podchodziłem do tej krawędzi, ale teraz dudni mi w uszach “skacz”.

To duszące uczucie kiedy wiesz, że coś cię nie ominie, ale jakoś nadal nie możesz się przemóc żeby to zrobić, nie wiem czy to widok zapiera mi dech, czy czy fakt tego co mam zamiar zrobić. Nadal tu stoję i patrzę w dół, kołatanie serca nie pozwala mi myśleć, nogi same chcę uciekać, niedługo braknie mi sił, żeby się przed tym bronić. Nie mogę teraz zawrócić, za daleko doszedłem, żeby teraz zwątpić we własne decyzje, co mi zostało ? Nikt nie czeka na dole, nikt nie tęskni, otacza mnie cisza, dopiero tu słychać jakiś głos, wiem, że jest tylko w mojej głowie, ale nie jest mój. Ostatni wdech, potem już będzie z tym ciężko, to co, do zobaczenia po drugiej stronie?

Świst powietrza, tak przyjemnie dzwoni w uszach, zbliżająca się ulica, czas jakby zwolnił, dlaczego nie widzę swojej przeszłości, jak to opisywali inni? A tak, bym zapomniał nic nie osiągnąłem, szary człowiek bez perspektyw, to by wiele wyjaśniało.

Nigdy się nie przyzwyczaję do tego uczucia, rozkosz spadania i powiew powietrza, za jednym pociągnięciem zmienia się zawsze w ból, wbijających się w uda i boki pasów. Znowu się nie udało, te spadochrony za dobrze składają, zawsze działa jak należy, niebezpieczna zabawa, skakanie ze spadochronem w środku miasta. Policja już pewnie została powiadomiona, nie pierwszy i nie ostatni raz, o są i światełka, już czekają, trochę to będzie kosztowało, ale co mi tam. Lądowanie na parkingu piętrowym, spadochron do kosza, jak dobrze, że tu zaparkowałem, szkoda sprzętu, ale niech mają coś na pamiątkę.

Autor: A.A.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *