Wysoki chudzielec o dość karykaturalnej twarzy podszedł do szafy grającej, wrzucił do niej żeton i wcisnął przycisk. Doskonale wiedział, który wybrać. Z głośników zabrzmiała muzyka, piękna i elegancka, wprowadzając od pierwszego taktu klimat tajemniczości. Aksamitny męski głos zaśpiewał nostalgicznie:
„These mist covered mountains
Are a home now for me
But my home is the lowlands
And always will be ….”
„Te góry pokryte mgłą
Są teraz dla mnie domem
Ale moim domem są niziny
I zawsze tak będzie …”
Dante, bo tak brzmiało jego imię, spokojnym krokiem wrócił do baru, usiadł przy ladzie i pochylił się nad szklanką z ciemnym płynem.
Przy stoliku pod oknem dwóch łotrów rozprawiało o czymś zawzięcie. Jeden z nich opowiadał gestykulując szeroko, drugi słuchał zaciekawiony.
– Robiliśmy wymianę sektorów i przechodziliśmy przez środek na zmianę. Najpierw biliśmy C2a i B2c. Kapitan wydawał komendy, rozważnie, spokojnie, ale z wyrachowaniem: C3a do bicia! A2a do bicia! C2a zamykać! B2c zamykać! A2a zamykać! D3b, C3a, F2a zamykać! Szliśmy jak lawina niszcząc wszystko po drodze. Zrobiliśmy prawie całą prawą stronę w 10 minut – opowiadał z przejęciem łotrzyk pierwszy.
– Obozy były? – dopytywał łotrzyk drugi.
– Tak były, tylko na C2a musieliśmy postawić dwa. Przyspieszyłem je za diaxy.
– Uuu, drogo cię to kosztowało – jęknął drugi
– eee tam, jeszcze się zwróciło. Sektor był niby słaby i dawał mało punktów, ale kasa leciała jak pszczoły do ula. Zarobiłem więcej diaxów niż wydałem. Byliśmy wyczerpani, ale szczęśliwi – kontynuował opowieść pierwszy – na dole mapy był spokój, tylko, że z lewej strony wisiały niezamknięte sektory już dość długo i baliśmy się, że inni mogliby namieszać. Poczekaliśmy więc na zamknięcie C3b, aż zejdzie karencja, potem biliśmy B2a.
– Dużo wojska straciłeś?
– Kto by o tym myślał, w takiej chwili?! Historia nie pamięta krwi. Ten nasz dowódca, mówię Ci, kiedyś mu będą pomniki stawiać i obrazy w domach z podobizną wieszać.
Dowódca był lubiany i podziwiany przez żołnierzy. Uważał siebie za symbol gildii. O sobie mówił zawsze w trzeciej osobie, np. „Kapitan nie zamierza wdawać się w to czy w tamto” albo „To czy tamto jest niegodne Kapitana” itd. Jeden z żołnierzy nazwał go przez to Napoleonem III.
– Tak, to jest człowiek stworzony wprost do rozkazywania – rozmarzył się drugi – dla nieprzyjaciół jest srogi i bezwzględny, ale w podwładnych budzi miłość i podziw. A ten jego napoleoński fanatyzm…
Zajęci rozmową nie zauważyli nawet jak do Tawerny bohaterów wszedł pirat Snow, wysoki i postawny mężczyzna, z opaską na jednym oku. Zdjął płaszcz i wyjąwszy z kieszeni gazetę powiesił go na wieszaku. Usiadł przy najbliższym wolnym stoliku przodem do wnętrza, jakby chciał mieć baczenie na całą salę. Rozłożył Kurier brisgardzki szeleszcząc przy tym głośno i zanurzył się w lekturze. Karczmarz postawił przed nim kufel piwa i odszedł cicho, aby nie przeszkadzać.
Snow mieszka w swojej Kryjówce wraz z całą kompanią. Uderzony kiedyś podczas walki głownią pistoletu między oczy spadł z konia i leżał długo na trawie, nieprzytomny i pokrwawiony, aż nadeszła pomoc. Przeżył ten upadek, ale oka niestety nie udało się uratować. Gdy jest ogłaszana mobilizacja zawsze wystawia swoje oddziały i walczy, ale już nie tak zaciekle jak kiedyś.
W loży vipów siedziała grupka młodzieży. Korzystała z okazji, że jest wolna. Loża służyła pracownikom ratusza do spotkań biznesowych. Gubernator spotykał się tutaj ze swoimi doradcami i nawet biskup z Katedry akwizgrańskiej nie raz zaglądał, by skosztować słynnej nalewki o smaku mrówek*. Ale dzisiaj był wtorek i nikogo z ratusza nie było. Młodzież rozprawiała szeptem o wydarzeniach, jakie miały miejsce dawno temu w Celtyckim lesie. Chodziły słuchy, że wieczorami można tam spotkać duchy przodków.
Nagle Snow wstał gwałtownie i odsunął krzesło tak głośnio, że wszyscy obecni na sali spojrzeli w jego stronę. On podszedł do karczmarza i szepnął mu coś na ucho. Ten otworzył szeroko oczy i zaczerwienił się. Rozmawiali jeszcze przez chwilę, po czym karczmarz zwrócił się do Dantego:
– Słuchaj Pan, Kurier brisgardzki donosi, że zostałeś wpisany na listą pushową. Jesteś Pan hultaj i truteń, który nie przynosi nam żadnej korzyści, tylko wstyd. Gubernator wydał Obwieszczenie, w którym informuje o tym. Niestety muszę Cię prosić, abyś opuścił mój lokal. To jest miejsce dla prawdziwych bohaterów. Ty nie masz prawa tutaj przebywać.
– Bzdury ten redaktorek wasz tam opisuje w tym Kurierze. Ktoś w to wierzy? Kto to czyta w ogóle? – Dante przemówił podniesionym głosem, ale zaraz go ściszył i prawie szeptem powiedział – dopiję sobie tę szklaneczkę, posłucham jeszcze muzyki i pójdę sobie.
Mamrotał jeszcze coś pod nosem, że tylu łotrów ucieka z Alcatraz codziennie i nic się nie dzieje, ale z miejsca sie nie ruszył. Karczmarz aż się zaindyczył, chwycił chłopaka za bomberkę i pociągnął w stronę drzwi. Otworzył je szeroko i wypchnął na ulicę, jak wyrzuca się śmieci:
– Już mi stąd, to nie jest miejsce dla takich oprychów jak Ty! – krzyczał za nim.
Dante pchnięty mocno stracił równowagę, przewrócił się na bruk i upadł na ziemię. Po chwili wstał otrzepał się z pyłu i ruszył przed siebie, pogwizdując cicho. Widziała to Wiki, wieśniaczka z Fiore, ale nie pomogła chłopakowi się podnieść, tylko poszła dalej.
W Tawernie goście obserwowali wydarzenie w milczeniu, a po krótkiej chwili zaczęli szeptać jeden do drugiego:
– Kto by pomyślał,
– On z takim doświadczeniem życiowym,
– To przecież bohater,
– Do nieprawości zdolny jest każdy,
– Cholibka, głowę bym za niego dał – dało się wyłowić takie słowa.
W końcu ktoś poprosił o wyjaśnienie. Karczmarz podszedł do Snowa i wziął od niego gazetę, podniósł rękę do góry, by uciszyć towarzystwo, odchrząknął i zaczął czytać głośno:
– Obwieszczenie! – zrobił krótką pauzę i czytał dalej głośno, powoli, robiąc krótką pauzę po każdym przeczytanym słowie – Przez sąd doraźny agencji bezpieczeństwa za wieloletnie naruszanie przestrzeni powietrznej sąsiadów oraz za popełnienie przestępstw, a mianowicie za nadużywanie Wyroczni delfickiej oraz za obrabowanie Świątyni reliktów w dystrykcie F na podstawie artykułu 1 X Zarządzenia Rady Gildii skazuje się na karę wydalenia po zakończeniu GPCh następujące osoby: DANTE nr rankingowy 325 988. Każdego, kto będzie pomagał skazanemu spotka ten sam los. Podpisano: Gubernator miasta Anno domini 2022 Brisgard
Na sali zapadła głęboka cisza. W tle było słychać ostatnie takty muzyki:
„…But it’s written in the starlight
And every line on your palm
We’re fools to make war
On our brothers in arms. „ „…Ale to jest napisane w świetle gwiazd
I w każdej linii na twej dłoni
Jesteśmy głupcami, że prowadzimy wojnę
Z naszymi braćmi broni.”
Autor: Beatka Szczęśliwa