W krzyżowym ogniu pytań… – Maria Wielka
AntyNZ: Kto wkręcił Cię na gvg i namówił do założenia Rewolucji?
Maria Wielka: Na zupełne podstawy gvg i samo klikanie w zielone mieczyki wkręciłam się sama, już w pierwszym dniu pobytu w NZ:) Klikałam tak przez rok, bez większego zrozumienia i zainteresowania, raczej na chwałę gildii. Tam nikt nie tłumaczył co się dzieje, dlaczego robimy pewne rzeczy. W sumie nie mam pojęcia jak to możliwe, że tak długo tam wytrwałam :))) Na założenie własnej gildii namawiało mnie od dawna sporo osób, ale jakoś ciągle wydawało mi się, że nie dam rady! Ale jak to często bywa na FOE, przyszedł moment zmęczenia walkami, koordynacjami i poczułam, że czas odpocząć. Start w nowej gildii, która zaczyna od zera, czyli w brązowej lidze na polach, wydawał się idealnym odpoczynkiem na pewien czas. Tak naprawdę Rewolucja powstała dzięki Cześkowi, który w jakiś sposób przemówił mi do rozumu i obiecał pomoc na gvg. Tak mi się wtedy wydawało – nie będzie pól, tylko gvg o 20. Super odpoczynek :))) Czesiek trochę mnie nauczył o tym jak wygląda gvg od środka, i szybko poleciał dalej.
Mat31Czwa: Co spowodowało, że fuzja z Jamą Chama a potem z RoL się udała, a nie szybko się posypała jak zakładała większość?
Maria Wielka: Wcale nie byłam przekonana, że ta fuzja to dobry pomysł! Wszyscy zainteresowani wokół pisali mi – taaak!!! Maria, będzie super!!! A ja czułam wielki kamień w żołądku, że mam napisać ludziom, że opuszczamy naszą „Starą” (działającą od dwóch miesięcy hehehe) Rewolucję i przejść razem do Jamy. Nie znaliśmy się wcześniej z Pablopem, nawet niewiele o nim słyszałam. Taka fuzja po prostu nie mogła się udać. Ale ostatecznie do podjęcia rozmów namówił mnie Finca, który poprosił, żeby spróbować. Postanowiłam dać więc Jamie szansę :)) Argumentem koronnym, żeby przejść z ludźmi do Jamy, miał okazać się ich lepszy skarbiec, choć życie pokazało,
że ten argument był słaby hahahah :)))) Jama dostała więc zadanie, żeby w ciągu tygodnia uzupełnić skarbiec do poziomu akceptowalnego przez nas. I tak, patrząc przez tydzień na ich zaangażowanie, oglądając codziennie ich pełne dumy screeny z wrzucanych towarów, pomyślałam, że może to jednak fajni ludzie? 🙂 Druga myśl, taka mocno pozytywna, była taka, że widziałam jak walczą na polach. Mieli trudnych przeciwników, zajmowali zaszczytne trzecie miejsce, próbując kilka razy dziennie w 30 osób wyjść z plaży. Obserwowałam na Discordzie jak się nawołują, nie poddają, ciągle walczą!!!
Dobrej fuzji nie da się zrobić z ludźmi, którzy grają na zupełnie innych zasadach, myślą zupełnie inaczej, w sprawach, nazwijmy to, podstawowych. A obserwując działania Jamy przez ten tydzień coraz częściej myślałam, że może się udać! Druga fuzja przebiegła całkowicie bezproblemowo, niemal niezauważalnie:))) Hunter sam się odezwał, że chciałby dołączyć ze swoimi ludźmi z RoL, a że znaliśmy się trochę od jakiegoś czasu i lubiliśmy, od razu stwierdziliśmy, że to świetny pomysł.
Dlaczego się udało? Bo nie mamy wielkiego parcia na miejsce. Potrafimy ze sobą rozmawiać, potrafimy kłócić się i rozwiązywać problemy. Choć zdarzają się zgrzyty i nieporozumienia, to kazdy z nas czuje, że to drobiazgi. Bo szanujemy i lubimy swoich ludzi, którzy, mam nadzieje, czują to i doceniają.
Adam Kiero: Co sądzisz o starym koledze z Dywersji, Jarek616 i co masz zamiar zrobić żeby ściągnąć go do Rewolucji?
Maria Wielka: Jarkowi bardzo dużo zawdzięczam. Gdybym miała wymienić kilka takich osób na FOE, to Jarek na pewno byłby jednym z nich. Poznaliśmy się jeszcze w Dywersji, gdzie, gdy tylko zaczęło się robić słabo, Jarek okazał duże wsparcie. Razem przeszliśmy do NZ do Finci i tam graliśmy przez rok. Jarek to gentleman starej daty, pełen wpojonych zasad, dobry, wrażliwy człowiek. Trudno mu się chyba odnaleźć w dzisiejszych czasach i zdystansować, przez co łatwo Go urazić. Niepotrzebny konflikt dwóch przyjaciół, z powodu jakichś pierdół na polach, spowodował, że nie gramy już razem i z tego co zrozumiałam, grać więcej nie będziemy. Jakiś czas temu proponowałam mu dołączenie do Rewolucji, ale czuję, że dla Niego to zamknięty rozdział. Zdecydowanie życzę mu jak najlepiej.
Finca: Czy jest jakaś osoba którą szczególnie lubisz w gildii i dlaczego
Maria Wielka: Oczywiście! Mogę napisać, że lubię wszystkich gildian, i będzie to prawdą, ale moim szczególnym ulubieńcem jest Finca:))) Poznaliśmy się przelotem w Dywersji, potem On pomógł mi, kiedy z tej Dywersji uciekłam i ostatecznie sprowadził do NZ. Z Fincą gramy razem od półtora roku. Ale „dlaczego?” to już trudniejsze pytanie:))) Za wiele rzeczy. Za mądrość i poczucie humoru, dojrzałość, umiejętność stawiania drugiej osoby do pionu i nie użalanie się nad sobą. Za wsparcie, które daje, niezależnie od tego jakie głupoty się popełnia. Po prostu dobrze się dogadujemy i rozumiemy:)) To taka osoba, z którą, gdybym znalazła się na bezludnej wyspie, na pewno bym
przetrwała i czuła się bezpiecznie. Ale napiszę też, że bardzo lubię Pablopa i Huntera:)))
Eufemia: Jak wygląda idealna gildia i dlaczego jest Nią właśnie rewolucja?
Maria Wielka: To idealna gildia istnieje? Hahahaha:))))) Jeśli istnieje, to musi to być takie miejsce, w którym po prostu dobrze się czujemy. Każdy będzie oczekiwał od gry czegoś innego i to fantastyczne, że mamy w FOE spory przegląd gildii – szanse na znalezienie tej swojej, pasującej, teoretycznie rosną.
Można odnieść wrażenie, że niemal każda gildia może opisać się w tej sam sposób – dla aktywnych, z dobrą atmosferą, waleczna, pomocna. To chyba ideał w takim razie? :)))) Ale prawda jest taka, że gildię tworzą ludzie i jakiekolwiek opisy i wytyczne niewiele zmieniają. To ci ludzie wewnątrz, prowadzący, liderzy, to oni wyznaczają (często nawet nieświadomie) pewne zasady, granice. Mają wpływ na atmosferę. Reagują, bądź nie, mobilizują, bądź nie, odpuszczają, nie odpuszczają, trzymają gildian za przysłowiową „mordę” lub inspirują. I znalezienie miejsca i ludzi, wśród których dobrze się czujemy i chcemy z nimi zostać, dla mnie jest kluczowe. Idealna gildia dla mnie to taka, gdzie każdy ma możliwość głosu i własnego rozwoju. To miejsce, gdzie ludzie czują się jednocześnie częścią grupy i mają wspólny cel. Gdzie ludzie szanują się i pomagają sobie wzajemnie, ale też wymagają. Od siebie i od innych. A kiedy trzeba, potrafią opieprzyć. Mile widziany dystans i poczucie humoru – to zawsze pomaga. Nie tylko na FOE:))) No i nie oszukujmy się, w takiej gildii musi być jakaś moc! Bo sama miła atmosfera i siedzenie na plaży mi akurat nie wystarczy :))) Taką Rewolucję chciałam stworzyć i mogę być dumna, że tak dużo z tego się udało. Zwłaszcza z ludźmi, których w większości wcześniej wcale nie znałam:)
Mazikeen: Jaka jest Twoja największa porażka i największy sukces w foe? Czy mając możliwość powrotu, chciałabyś coś zmienić w samej grze i w relacjach międzyludzkich? Czy Twój avatar odzwierciedla Twoje usposobienie?
Maria Wielka: To jedno pytanie? :))) strasznie skomplikowane! Porażka na FOE – sporo rzeczy zawaliłam, ale nie traktuję tego w kategorii porażki, raczej zdobywania doświadczenia. Jeśli czegoś żałuję, to jedynie zepsutych relacji z kilkoma osobami, które uważam za wartościowe. Największy sukces na FOE – Rewolucja rzecz jasna :)))) I cieszę się, że ludzie którzy stawiali swoje pierwsze kroki
w grze, i których werbowałam do Osadników, po upływie dwóch lat nadal są ze mną i pięknie się rozwijają. Zmiany – Jasne, że chciałabym pewne rzeczy przeprowadzić inaczej! I gdybym miała taką możliwość żeby cofnąć się o miesiące czy lata wstecz, próbowałabym przede wszystkim nie tkwić tak długo w miejscach, w których czułam się źle. Niestety moja nieco naiwna natura sprawia, że nie dostrzegam długo pewnych oczywistości, manipulacji. Dlatego potrzebni mi są blisko ludzie, którzy otwierają oczy na pewne rzeczy. Powinnam ich była posłuchać znacznie prędzej i zakładać Rewolucję lata temu :)) Mój Avatar – lubię go, bo jest taki nostalgiczny hahahah :)))) trochę taka bywam, ale częściej jestem pozytywna i uśmiechnięta. A do Avatara się przyzwyczaiłam i trudno mi go zmienić :))
Jamila Kardelen: Skąd dowiedziałaś się o FoE, jakie było Twoje pierwsze wrażenie jak zaczęłaś grać i czy spodziewałaś się, że tak Cię ta gra wciągnie:) Czy pamiętasz swoją pierwszą gildie i jeśli tak to jak się nazywała?
Maria Wielka: Foe wyświetliło mi się jako propozycja aplikacji do ściągnięcia w sklepie Google. Ściągnęłam poklikałam i stwierdziłam, że jest ok. Trochę mnie wkurzało, że tak długo trzeba czekać na kolejne PR i odblokowywanie kolejnych technologii, ale dzielnie stawiałam chatki, drzewka i inne takie :))) Grałam sobie sporadycznie chyba przez cały pierwszy rok, wchodziłam raz dziennie na zbiory, zupełnie się nie angażowałam:)) Więc odpowiadając na pytanie – nie! Nie miałam pojęcia, że Foe tak mnie wciągnie:))) Moją pierwszą gildią byli Osadnicy. To właśnie taka gildia do klikania raz dziennie, bardzo miła i przyjazna swoją drogą, zwłaszcza teraz:))) Wtedy jeszcze urzędowali w niej wodzowie, którzy ślicznie zarabiali na swoich gildianach na wrzutkach w perły, ale nikt z nas nie czaił, że istnieje 1,9 i przez jakiś czas byliśmy wniebowzięci, że ktoś tyle wpłaca :))) Nie dawało mi to jednak spokoju więc zaczęłam drążyć i dopytywać o arkę i inne sprawy. Zaczęłam też werbować ludzi do gildii, stawiać swoją arkę, stawiać arki innym. W gildii nie było nikogo, kto ogarniał grę, nie
znałam też nikogo z zewnątrz, kto mógłby cokolwiek wytłumaczyć, dlatego do wszystkich wniosków dochodziłam sama. Strasznie fajne to było :))) W Osadnikach spędziłam ponad rok. Patrząc z perspektywy czasu, zdecydowanie zbyt długo, biorąc pod uwagę moje chęci rozwoju:) Kiedy chciałam uciec, okazało się jednak, że jestem za słaba i nigdzie nie chcą mnie przyjąć hahaha :)))) Odmówiło mi sporo gildii z TOP, m.in. OZ. w końcu zlitował się nade mną ŁukaszzzJ, ówczesny rekruter z Dywersji. A dalej to już zupełnie inna historia :)))
Pablop: Czy aktywne granie powoduje u Ciebie czasami kłopoty czy nieporozumienia w realu? ile razy miałaś tak naprawdę ochotę rzucić tą grę i dlaczego jednak sie powstrzymałaś?
Maria Wielka: Nie, w zasadzie nigdy nie dochodziło do nieporozumień. Gram dużo i aktywnie, ale pozwala mi na to tryb pracy zawodowej i bardzo pomaga moje zorganizowanie. Przypuszczam, że gdybym zawalała rzeczy w realu, takie pretensje mogłyby się pojawić. Albo też nikt nie jest na tyle odważny, żeby zwrócić mi uwagę hahahah :)))) FOE stało się nieodłączną częścią mojego życia, to żadna tajemnica, że poświęcam grze mnóstwo czasu. Z pewnością potrzeba sporej kontroli i samoświadomości żeby zbilansować oba światy, ten wirtualny i ten realny, i wiedzieć na ile można sobie pozwolić. Było kilka momentów kiedy byłam mocno zniechęcona i bliska skasowania konta. Raczej było to spowodowane jakimiś relacjami tutaj, niż samym znudzeniem grą, ale i to w końcu kiedyś na pewno nastąpi :))) A dlaczego się powstrzymałam? Bo mam tu przyjaciół, bez których trudno byłoby mi przetrwać. To właśnie relacje są dla mnie czymś najistotniejszym w całej grze.
Lama na banicji: Co lub kogo najlepiej i najgorzej wspominasz z gildii Dywersja?
Maria Wielka: Dywersja!!! Półtora roku temu wywoływała we mnie wszystkie skrajne emocje jednocześnie:)) Trafiłam do niej jako totalny żółtodziób, nie mając nawet Alcatraz i wydawało mi się, że złapałam w żagle wiatr 🙂 Trafiłam rzeczywiście na moment, w którym Dywersja była mocna, to tam nauczyłam się na czym polega FOE, GPCH, co warto rozwijać. Widząc prędkość zdobywania sektorów na mapie szeroko otwierały mi się oczy :))) Więc to wspominam dobrze. Dla mnie to bardzo ważne miejsce, bo uważam, że to tam tak naprawdę rozpoczął się mój rozwój. Czułam się trochę jak w domu, ale nieco patologicznym :)) Z jednej strony świetni ludzi i przyjaźnie, które zaważyły na moich dalszych losach na FOE. Z drugiej strony ludzie, którzy potrafią skutecznie obrzydzić grę i gildię, o czym opowiadał dwa tygodnie temu Finca. Czuję, że można by wtedy zostać i walczyć o świetną Dywersję, ona miała takie możliwości. Wielka szkoda, że ostatecznie odeszli z niej nie CI, którzy powinni.
Rudeboy: Szybki seks, czy wcześniej kolacja? Mąż, czy kochanek, albo oboje? Jaka jest Maria w życiu, a jaka w grze? Co mogłaby jedna powiedzieć o drugiej, czego się od siebie nauczyć?
Maria Wielka: Ooo :)) Ciekawe kto pyta :)) Nie lubię opowiadać o swoim prywatnym życiu na forum, dlatego dwa pierwsze przemilczę. Jeśli osoba zadająca pytanie dobrze mnie zna, śmiało może zapytać na priv jeśli znajdzie odwagę :))) Jaka jestem w życiu? Jestem idealistką. Z jednej strony mocno stąpającą po ziemi, prowadzącą firmę, dom, z niezachwianą logiką i zamiłowaniem do wiedzy. Z drugiej strony bardzo emocjonalna, wrażliwa, mocno przeżywająca wszystko wokół. Obie moje połówki istnieją równorzędnie, czasem bardziej do głosu dochodzi ta logiczna, czasem wygrywa emocjonalna. Nieśmiała w nowych relacjach, mocna osobowość wśród dobrze znanych mi ludzi. Nie potrafię funkcjonować w złych układach i relacjach, które mnie niszczą. Wolę się z nich wycofać. Nie potrafię nakazywać – od zawsze wolę przekonać, inspirować i tłumaczyć. Jestem cholernie cierpliwa, ale kiedy cierpliwość tracę, to lepiej nie podchodzić bez kija!!! Trochę niepoprawna optymistka, czasem romantyczna, czasem szyderczo wredna. Z ogromnym dystansem do siebie i poczuciem humoru. Ambitna. Jaka jestem w grze? Taka sama. Tyle, że tu jest łatwiej :)) Tutaj łatwiej o otwartość na nowych ludzi. I chyba tego chciałabym się nauczyć w życiu. Nieśmiałość jest wkurzająca :)))
Pablop: W Twojej gildii jest na chwilę obecną 76 graczy. Wymień 4 wymarzonych graczy ze świata B których brakuje Ci w gildii.
Maria Wielka: Jarek 616 – to dobry przyjaciel, szkoda mi że nasze drogi na FOE się rozeszły Piotrek Odkrywca – człowiek o wielkim sercu, dbający o swoich ludzi. Zakładał ze mną Rewolucję po czym zniknął :))) Balcerek – zawsze uśmiechnięty, bezproblemowy, pomocny. Nie boi się wyzwań. EidoS Wielki – cenię go za dystans i inteligencję:))
Pytania nadesłane przez czytelników – Maria nie miała pojęcia, komu odpowiada.
Hunter: Kiedy wreszcie przestaniesz krzyczeć na Pablopa?? :)))
Maria Wielka: Dbam o wszystkich swoich gildian, o Pablopa również. Krzyczeć nie przestanę, bo wiem, że on to lubi :)))
Zuzia z OZ: 3 najmocniejsze gildie na gvg i gpc?
Maria Wielka: GVG: ZL – odkąd pamiętam są na 1 miejscu i nikomu nie udało się ich trwale z tego 1 miejsca wyrzucić. Muszą więc wiedzieć co robią, i żadne gadanie, mnie nie przekona, że jest inaczej dopóki tego nie zobaczę :))
DR – zależnie od składu osobowego, ale w pełni sił są świetnie zorganizowani.
Rewolucja – bo tak :)))
GPC: nie pamiętam kiedy po raz ostatni było mi dane sprawdzić siłę innych gildii na pch, bo losowania są tak ciekawe, że można się cieszyć, jeśli uda się dostać gildię z którą będzie można poukładać szachy :))) bo i to jest nie do końca oczywiste. Nie mam więc pojęcia, jaka gildia jest obecnie najlepsza, ale jest kilka gildii, które zawsze trzymają poziom na polach, m.in. ZL, NZ, OZ, Mrówki, Rewolucja!!! :))) i kilka innych. Chciałabym, aby zamiast skupiać się na zmianach w obozach, zaczęto myśleć jak urozmaicić pola. Jak sprawić, aby nie było to tylko klikanie. Marzy mi się rywalizacja zbliżoną formą do rozgrywek ligowych, w których wygrani walczą z wygranymi i zbliżają się do finału. Mile widziane byłyby rozgrywki między światowe, jak w Wyprawach Gildyjnych. Można by urozmaicić sektory, tak aby część z nich była naprawdę trudna do zdobycia, ale dawała większą ilość punktów i była w posiadaniu np. przez 8, albo 12h. Zabawne byłyby sektory z niespodziankami, których zdobycie może np. obniżyć całej gildii opór o 10, albo skasować obozy wokół :)) możliwości jest wiele, ale trzymanie tej samej mapy przez lata, bez rozwijania tematu, niestety nieuchronnie prowadzi do znużenia GPCH.
