Home / Opowiadania / A.A. / W podróży po Ostermarku „Dziennik krasnoluda” część 1

W podróży po Ostermarku „Dziennik krasnoluda” część 1

W podróży po Ostermarku,
Nie było jak po parku,
Konie poharatane,
Srebrniki wydane,
Do celu powóz dociera,
Gdzie zaraza się poniewiera,
Sprawca ponoć złapany,
Lecz nie skazany,
Drużyna informacje zbiera,
Do domu kupca dociera,
Widzi dziwne sprzęty,
Cel ich nie bardzo pojęty,
Kupiec o pomoc prosi,
O uratowanie siostry wnosi,
Czy to z jej ręki to przekleństwo spadło,
Czy innej nienawiści ziarno się wkradło?

W Bechafaen jakieś cudaki się przypałętały do kupca i młodego, jakaś kapłanka ta od tych sprawiedliwych czy jak im tam, się nie łapię w tych bogach. I uczony psia twoja mać, z nimi będą problemy. Ale misję będą mieli tylko do Remer, dalej jakoś trza będzie sobie radzić, bo kupiec też dalej nie chce jechać.
Przed Reitwein jakie charty nam konie popłoszyły, wiedziałem że będą z nimi problemy, może i opatrzyli razem z młodym, ale chcieli w dziczy obozować psia twoja mać. Bandyci, dzikie zwierzęta a te dwa matoły na twardym chcą spać, dobrze że kupiec rozsądny i do karczmy jechał, strawa ciepła, ale piwo chujowe, widać tu krasnoludy porządnego nie sprzedają tym wieśniakom.
Jakaś blokada przed Remer, o zarazie gadają, wiedźma, może jednak chwilę się tu zatrzymam. Dobrze by to było spisać. Plotki o krasnoludach Karak Kadrin, może jednak coś w tym jest, trza będzie zdążyć nim odejdą.
Te ludzkie pomioty w zbrojach nawet prawdy nie potrafią powiedzieć. Krasnolud, który nie wcisnął łuku komuś w rzyć jak to powiedział, pewnie nie chce żeby te człeki miały ich kapitana za sierotę. A chuj mnie to, niech to się szybko rozwiąże bo czas nagli.
Więcej tego kapłańskiego ścierwa, ten jakiś dziwny, łyse to, widać że nie honorowe. Przylos i zarazę wykrył? Coś mi tu śmierdzi i to nie końskie łajno. Kapitan mówił, że zaraza dwa tygodnie temu wyszła, maszynerię znaleźli, to może być ciekawe. Równo chodzi, musieli krasnoluda szybko odciągnąć że za głęboko nie wszedł.
Wiedźma siostrą kupca? To się robi coraz ciekawsze, zabrał nas do swojej chatki, ładna, jak na kupę patyków, jakiegoś dziadka ma za pomagiera. Dziwny typ, ale chyba waleczny bo zbroję zabrał i domu od spalenia bronił, oko pewnie też w boju stracił. Coś mówił o krasnoludzie który tu przechodził, teraz to już muszą się sprężać. Starzec zaprowadził nas do piwnicy, pokazał jakąś dziwną aparaturę, kapłanka mówi, że to jakiś destylator, w tym robią alkohol? Małe to, zanim się napędzi, żeby się upić, to z rok minie, dziwne te ludziska. Coś tam jeszcze mówił, że starała się wyciągnąć z wody co ją truje i że woda w studni i rzece zielona? To dziwne, trochę przełaził już po tych krainach, sporo się nasłuchałem opowieści, zawsze tylko jedna była trująca, robi się ciekawie. Chce ruszać dalej, ale chyba jednak zostanę, to jest warte spisania. Krasnoludów znajdę, jak nie pod Karakiem, to na polu bitwy, gdzieś się zatrzymają.

Autor: A.A.

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *