Home / Opowiadania / argendor / Ad Astra Rozdział 2 część 4

Ad Astra Rozdział 2 część 4

– Tu Komandor Kiciakamyk. – Rozległo się z głośników interkomu na całym statku. – Z radością witam Was wszystkich na pokładzie Dragon’s Eye. Przed nami dziewiczy lot najnowszym wytworem stoczni, najnowszą klasą okrętu wojskowego z najnowszymi nowinkami technicznymi. Mam nadzieję że KAŻDY zapoznał się z jego specyfikacją techniczną. – Zrobiła chwilkę przerwy. – Wiecie więc co teoretycznie potrafi ta maszynka. Po wielu miesiącach w symulatorach przyszedł wreszcie czas sprawdzić co ona potrafi w rzeczywistości. Oddaję głos Kapitanowi Rinahowi.
– Witam. – powiedział Rinah. Jak wspomniała Pani Komandor przed nami dziewiczy rejs. Wszyscy mieli czas na zapoznanie się z przesłanymi rozkazami i harmonogramem lotu. Zjednoczony Sztab Dowódców chce się pochwalić przed korporacją i udziałowcami najnowszym projektem okrętu więc po wyjściu z doków mamy zrobić pokazowy przelot wokół Polis. Wszystko ma pójść gładko i pięknie. Dla przypomnienia powtórzę najważniejsze punkty naszej misji. Po opuszczeniu doków i przelocie pokazowym udajemy się do sektora D4D i dołączamy do eskadry patrolującej. Towarzyszymy eskadrze do granic sektora D5E i wchodzimy do sektora D5F gdzie zatrzymujemy się aby pobrać ekipę naukową ze stacji tranzytowej. Zawozimy ich do sektora D6F gdzie mamy pozostać przez jakiś czas pozwalając ekipie naukowej zbadać jeden z układów planetarnych. Mamy z nimi współpracować, zebrać jak najwięcej danych, oraz sporządzić dokładną mapę w celach ekspansyjnych. Po wykonaniu zadania wracamy z ekipą naukową do sektora D5F, bezpiecznie odstawiamy ich do stacji tranzytowej i uzupełniamy zapasy. Dołączamy do eskadry patrolującej w sektorze D5E, odłączamy się od nich w sektorze D4D i wracamy tutaj do stoczni na przegląd. Planowany czas misji 7,5 roku ziemskiego. W czasie przelotów między sektorami mamy wycisnąć z napędu ile się da. W przypadku napotkania wrogich jednostek mamy pozwolenie na użycie siły. Do tego jak będzie okazja mamy sprawdzić nowy typ maskowania więc nie zawiedźmy udziałowców. Harmonogramy wacht są udostępnione na Waszych komunikatorach. Po wyjściu z układu personel medyczny ma być w gotowości i ma czuwać nad sekwencją usypiania załogi. Dziękuję za uwagę i proszę wracać do swoich zajęć. – Wyłączył interkom. – Poruczniku Argendor proszę o status gotowości sekcji.
– Wszystkie sekcje w pełnej gotowości. Wszystkie zgłaszają zielone światło. – odpowiedział nie podnosząc wzroku z pulpitu.
– Dobrze. Majorze DonGenzon jak łączność? Jaki status z kontroli lotów?
– Łączność sprawna, zielone światło do startu według harmonogramu za 180 sekund czyli o 15 czasu lokalnego. – Odpowiedział DonGenzon.
– Poruczniku Perlisty, proszę przyszykować się do odłączenia cum i ustawienia pól magnetycznych na wypchnięcie.
– Tak jest. – usłyszeli przez głośnik głos majora zamkniętego w fotelu pilota. – Pola magnetyczne ustawione, czekam na rozkaz odłączenia cum.
– Mamy zielone światło z centrali na start – powiedział DonGenzon.
– Nadal wszystkie sekcje w gotowości – zgłosił Argendor.
– Rubby włącz odliczanie
– Dobrze Kapitanie Rinah. 68 sekund do planowanego startu, wartość malejąca. – Rubby wyświetlił na monitorze głównym odliczające się sekundy. Wszyscy czekali w milczeniu, a gdy odliczanie pokazało 20 sekund Rinah jeszcze raz spytał o raport.
– Wszystkie systemy w gotowości.
– Nadal zielone światło z centrum kontroli. – Odpowiedzieli Argendor i DonGenzon. W tym czasie stan licznika na monitorze zszedł poniżej 10 sekund i Rubby zaczął odliczać na głos. Gdy odliczanie dobiegło końca Rinah spojrzał na DonGenzona. Ten tylko kiwnął przytakująco głową.
– Panie Perlisty, zwolnić cumy. 90% mocy na silniki manewrujące po opuszczeniu doków i 10% na główne. Włączyć pole inercyjne. – Zaczął wydawać rozkazy Rinah. Kiciakamyk wygodniej poprawiła się w fotelu i w milczeniu przyglądała pracy innych. Gdy tylko okręt wysunął się w całości z magnetycznego doku, padły kolejne rozkazy Kapitana.
– Prawe czołowe silniki manewrowe pełen ciąg, lewe tylne pełen ciąg. Utrzymać do uzyskania 90 o względem Polis w płaszczyźnie poziomej i zatrzymać obrót. – Po chwili usłyszeli głos Porucznika Perlistego.
– Manewr wykonany.
– Wszystkie silniki prawej burty pełna moc do całkowitego wyhamowania. – Powiedział szybko.
– Jest prędkość 0. Stoimy Panie Kapitanie. – zaraportował po kilku chwilach Perlisty.
– Pole magnetyczne 100% mocy i przebiegunować Panie Argendor. Rubby daj podgląd na główny ze wszystkich zewnętrznych kamer. – Obraz na głównym monitorze który spełniał rolę wielkiego okna na mostku zmienił się z wizji przedniej na panoramiczny obraz z całej powierzchni poszycia okrętu. Po chwili na kilka sekund ukazały się falujące różnokolorowe zorze opływające cały okręt i znikły.
– Rubby przywróć normalny obraz. Panie Perlisty 0,5% mocy na główne silniki, proszę zrobić okrążenie wokół Polis po płaszczyźnie poziomej a następnie po płaszczyźnie pionowej. Rubby podaj Porucznikowi Perlistemu najlepszą trajektorię uwzględniając najmniejsze przeciążenia, najmniejsze zużycie energetyczne i najkrótszy czas.
– Jest 0,5% mocy. – zaraportował Perlisty.
– Obliczenia przesłane Porucznikowi Perlistemu. – powiedział zaraz Rubby.
– Panie Poruczniku proszę zastosować wytyczne Rubbiego.
– Oczywiście Panie Kapitanie.
– Wspaniały manewr Kapitanie Rinah. – Komandor Kiciakamyk uśmiechnęła się szczerze. – W dodatku lubi Pan zabłysnąć i to dosłownie.
– Chcieli pokazu to niech mają. A jak nacieszą oczy korporacyjne szczury to może coś i premii sypną. – zaśmiał się Rinah i szybko dodał. – Rubby wykasuj moje ostatnie zdanie z pamięci.
– Odrobina sztuki okraszona szczyptą finezji potrafi urozmaicić każdy rejs. W szczególności gdy jest tak wiele oczu do podziwiania tej sztuki. – Poprawił. Z każdego stanowiska na mostku nagle wybuchły usilnie hamowane chichoty i zasłaniane naprędce dłonią parsknięcia. Wszyscy nagle mocno skupiali się na swej pracy. Tylko Rubby pozostał niewzruszony.
– Zgrabnie powiedziane Kapitanie, bardzo zgrabnie. – Przytaknęła Kicia gdy tylko uspokoiła oddech.
– Rubby, zanotuj w dzienniku że oficjalnie zezwalam załodze mostka na rozluźnienie regulaminowej dyscypliny.
– Zanotowane Pani Komandor. – odpowiedział Rubby.
– Jak długo nam zostało do zakończenia manewru okrążającego Polis Rubby?
– 20 minut i 38 sekund Pani Komandor.
– Rubby wyznacz kurs na sektor D4D i przekaż koordynaty Apsikowi.
– Wykonuję. Trajektoria przesłana Porucznikowi Perlistemu.
– Apsik, po wykonaniu manewru wprowadź kurs na D4D.
– Dobrze Pani Komandor. – Wstała z fotela i zaczęła podchodzić do każdego stanowiska.
– Argendor jak sekcje?
– Wszystkie w porządku Pani Komandor.
– DonGenzon?
– Tylko boje lokacyjne, a tak cisza, mamy wolną drogę.
– Thomas, jak z mocą?
– Maszynownia nawet się nie rozgrzała do pracy, reaktory sprawne 100%. Ekranowanie 100%. Chłodzenie sprawne 100%. Akumulatory sprawne 100%. Podzespoły pełna sprawność. Kolektory kondensatów szczelne. Dysze wylotowe silników głównych i manewrowych…
– Dobrze, wystarczy Thomas. – Przerwała mu w środku zdania. – Raportował będziesz na koniec zmiany. Teraz wystarczyłoby „wszystko 100% sprawne”. Apsik, jak u Ciebie?
– Gładko i z górki.
– Sierżancie Forfiter?
– Wszystkie działa zabezpieczone, układy celownicze sprawne. Ale gotowi do salwy na rozkaz. – wyszczerzył w drapieżnym uśmiechu Forfiter.
– Na razie nie ma takiej potrzeby, ale jakby co dam Panu znać. – Podeszła do drzwi wejściowych na mostek.
– Oddaję ci dowodzenie Rinah, ja idę złapać trochę oddechu przed „usypianiem załogi”. Nie wstawajcie. – zdążyła jeszcze powiedzieć przechodząc przez drzwi które zasunęły się tuż za nią. Wszyscy spojrzeli na Rinaha oczekując rozkazów a gdy nic nie powiedział wrócili do monitorowania swoich stanowisk. Pozostała mniej więcej godzina do wprowadzania załogi do komór hibernacyjnych. Pół godziny spokojnego przelotu na niskiej prędkości póki nie wejdą na otwartą przestrzeń, a później pierwszy poważny test silników i stopniowe osiągnięcie pełnej prędkości przelotowej.
Lot minął bez najmniejszych problemów. Wszystkie punkty harmonogramu zadań świeciły się na zielono odnotowane w najmniejszych szczegółach w protokole, który właśnie po długim pobycie w kriokomorze przeglądała Kiciakamyk. Wszelkie testy zakończono z książkowym wynikiem. Wszystkie oprócz uzbrojenia którego nie było okazji wypróbować bo szkoda było marnować amunicji na strzelanie w asteroidy. Ale przynajmniej ich sprawność została przetestowana i również okienko potwierdzające przebieg testów świeciło się na zielono. – Rinah jak zwykle dobrze się spisał. – pomyślała. Zbliżali się do stacji tranzytowej skąd mięli podjąć kadrę naukową. Przełączyła ekran na listę osób wchodzącą w skład naukowców. – Trochę ich tu jest. – przeszło jej przez myśł i przewinęła listę do końca. – Ponad pięćdziesiąt osób, z czego samych różnych doktorów ponad dwudziestu, osiemnastu magistrów, i reszta techników. – Zaczęła powoli przewijać listę to w jedną to w drugą stronę. – Meteorolodzy, terroklimatolodzy. Czyli zakładają możliwość zbudowania kolonii na powierzchni którejś z planet. Mam wrażenie że czegoś nie wiem. Muszę wypytać tych naukowców. – Otworzyła teraz listę sprzętu naukowego do zabrania na statek. Lista wydała się jej zbyt długa. Nie znała większości nazw wypisanych maszyn i podzespołów widniejących na liście. Była przecież żołnierzem a nie naukowcem. Ale lista niepokojąco była zbyt obszerna. – Muszę się rozmówić z kwatermistrzem. – pomyślała zanim zamknęła listę.
– Rubby, za ile dolecimy do stacji?
– Za trzynaście godzin Pani Komandor. – odpowiedział SI.
– Don, mamy z nimi łącznośc?
– Oczywiście. Od wczoraj mają włączone automatyczne naprowadzanie a dwie godziny temu odezwał się człowiek z kontroli lotów. Oczywiście wymieniliśmy już kody, i wyznaczyli nam cumę z dokiem.
– A czy nasz ładunek jest gotowy do przejęcia?
– Nie pytałem. Zaraz się z nimi połączę.
Nastała cisza. Wszyscy na mostku zajęci byli swoimi sprawami. Forfighter w fotelu sensorycznym spał. Wiedziała że spał pomimo tego że jego twarz całkowicie przesłaniała przesłona chełmu. Głowę miał odchyloną lekko do tyłu i co jakiś czas do jej uszu dochodziło głośniejsze sapnięcie ze strony stanowiska strzeleckiego. – A niech śpi, jak robi się kocioł to nie ma wtedy miejsca na odpoczynek. – pomyślała. W tym samym momencie odezwał się Don.
– Zgłaszają że ładunek nie jest jeszcze w pełni gotowy. Ponoć naukowcy go w dużej mierze wypakowali, rozłożyli po stacji i się kłócą między sobą. Spytałem, jakie są szanse na załadunek w określonym czasie to usłyszałem że bardzo by chcieli ale bardzo mało prawdopodobne.
– Don, prześlij im mój oficjalny komunikat i poproś aby go przekazali kadrze naukowej którą mamy zabrać.

„Mówi Komandor Kiciakamyk. Przylatujemy za dwanaście godzin i bezzwłocznie rozpoczynamy załadunek według listy załadunkowej przekazanej nam przez sztab główny. Osoby oraz sprzęt który nie będzie gotowy do załadunku w ciągu dwudziestu czterech godzin od naszego przylotu zostają wykreślone z listy i zostają przedstawione w raporcie dla sztabu jako brak jednostki. Co za tym idzie, osoba której sprzęt został powierzony, odpowiada przed sztabem i zarządem korporacji za jego zaginięcie.”

– Koniec komunikatu. Wysłałeś Don?
– Oczywiście. – Uśmiechnął się szeroko DonGenzon.
Przez skórę czuła że to nie ostatnie kłopoty z którymi przyjdzie się jej mierzyć mając jajogłowych na pokładzie. – Oby zajęli się swoimi sprawami i zostawili ją i jej załogę w spokoju. Naprawdę muszę porozmawiać z kwatermistrzem aby przydzielił im kwatery gdzieś bardzo daleko od jej kwatery, mostku, i najlepiej reszty załogi. – pomyślała. Rozejrzała się po mostku starając się przekierować myśli na inne tory. Jakże zazdrościła teraz Forfighterowi. – Rinah, Argendor, Thomas śpią w kriokomorach, ale po dotarciu do układu docelowego cały mostek ma być w komplecie. Donowi, Perlistemu i Fortiemu ( jak wszyscy nazywali Forfightera) dam wychodne na stację, niech odpoczną a sama zajmę się z kwatermistrzem załadunkiem. Który z kwatermistrzów teraz ma wachtę. – Zerknęła na panel z listą wacht. – Belizebob. Dobrze. – Wybrała pałączenie głosowe i po chwili odezwał się głos w słuchawce.
– Tak Pani Komadnor?
– Belizebob, muszę z Panem porozmawiać…
Całe szczęście załadunek poszedł sprawnie i nawet udało się zmieścić w zaplanowanym w rozkazach czasie. Belizebob dwoił się i troił aby rozlokować cały sprzęt w magazynach. Nie obyło się bez problemów typu „pakiety terraformacyjne nie mogą przebywać obok wykrywaczy rzadkich pierwiastków i maszyn odwiertowych, a meteodrony nie mogą leżeć nad skrzyniami z przenośnym laboratorium analitycznym..” „dlaczego roboty są tam a nie tu, a to jest tu a powinno być tam” itp. Całe szczęście Belizebob stanął na wysokości zadania i nawet nie pozwolił, aby żadna skarga, aluzja czy widzimisię rozkapryszonych i skłóconych naukowców dotarła na komunikator Kicikamyk. Z zadowoleniem pomyślała, że w nagrodę przydzieli mu kilka dodatkowych dni urlopu.
– Cumy zwolnione, silniki manewrowe 10% mocy. – Powiedział Perlisty. Opuszczali stacje i kierowali się do układu docelowego w sektorze D6F.

Autor: Argendor

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *