Home / Opowiadania / Beatka Szczęśliwa / Wiadomości (nie tylko) sportowe

Wiadomości (nie tylko) sportowe

03.12.2022 sparing Korona Kielce – Górnik Łęczna
Jest 64 minuta meczu. Wynik 1:0 dla Korony.
– Jazda! Jazda! – krzyczy bramkarz Górnika, który właśnie wykopał piłkę na środek boiska. Piłkę odebrał zawodnik Górnika, ten w zielonym stroju i prowadzi ją biegnąc w kierunku
bramki Korony.
– Wyżej! Wyżej!- nawołuje napastnik Górnika, chroniony przez koroniarzy.
Piłkarze cały czas wydają krótkie komendy i polecenia, wskazujące korzystne pozycje do
podania i przejęcia piłki.
– Go! Go! – słychać z daleka. Domyślam się, że jest to głos trenera.
Obrońca Korony przejął piłkę i ciągnie ją przy nodze w przeciwnym niż dotąd kierunku,
szybko podaje do lewego skrzydłowego, ten podaje na środek. Łukasz przejmuje ją i oddaje
mocny strzał zza pola karnego, w światło bramki. Jest wynik 2:0 dla Korony. Brawo! Cieszą
się kibice na trybunach stadionu MOSiR przy ulicy Kusocińskiego w Kielcach.
Piłkarze cofają się na środek boiska. Sędzia odgwizduje wznowienie meczu.
– Niżej!
– Lewo!
– Jazda!
– Nano! Lewa! – nawołuje napastnik Górnika, chroniony przez koroniarzy
– Walczymy! Walczymy! – słychać trenera
Dziki podaje piłkę do Łukasza, ten do Sewerysia. Piłka przykleja mu się posłusznie do nogi i
biegną dalej już razem. Niemal wszyscy piłkarze są już pod bramką Górnika. Drybling. Sewer podaje do Huberta, który od razu strzela i piłka wpada do bramki. W ten sposób podwyższył wynik 3:0 dla Korony.
– Brawo! Brawo! – słychać z trybun.
– Koroniarze, walczymy! – znowu słychać trenera.
– Nie odpuszczamy!
Bramkarz Górnika podaje piłkę do skrzydłowego.
– Go! Go! Środek! – krzyczy, by wskazać, komu można łatwo przekazać piłkę.
– Lewo!
– Lewo!
– Szuli, do niego!
Akcja na murawie toczy się szybko, wartko, dynamicznie. Przypomina mi się wyścig na
GPCh z Odnową, która na polach była oznaczona kolorem zielonym, identycznym jak stroje
Górnika.
– 13.02 B2t wyścig – napisał Thomasinho na wątku GPC.
Mobilizacja, to jest to co lubię. Patrzę na zegarek, już czas. Wchodzę na pola, by rozeznać
sytuację. Sek B2t jest zaznaczony, miga. Na innych sektorach, chociaż są już otwarte jest
zakaz bicia – łapka. Klikam na migającego sęka. Zostało jeszcze 40 sekund do otwarcia. Mam trochę czasu, pomyślałam, to jeszcze ustawię wojsko. Zostało jeszcze 10 sekund. Czekam na zdjęcie kłódki i otwarcie sektora. Kłódka spada. Klikam pole: SZYBKA WALKA. Czasami są dwie bitwy, więc muszę za chwilę ponowić komendę. Jedna walka, zaraz druga, trzecia. Muszę wymienić wojsko zaledwie po trzech wykonanych walkach. Pozostało mi czterech łotrów, mocno rannych na dodatek. Spojrzałam jeszcze na wynik 16:15 dla Odnowy. Przesuwam szybko żołnierzy, ósmy nie wszedł, będę bić siedmioma, trudno. Wracam do walk. Tym razem stoczyłam ich więcej. Może 7. Dziwne to jest, przeleciała mi przez głowę myśl, przecież miałam jednego żołnierza mniej, a walk stoczyłam więcej. Wynik 125:123 dla nas. Znowu wymieniam wojsko i wracam na pola. Super ekipa, jest nas chyba ze 20 osób, damy radę – myślę. Walczę. Kłódka się zamknęła. Koniec. Szybko przechodzę do dziennika.
Kto zamknął? – to mnie interesuje. Kotniak. Uff, myślę, dobrze, że nie ja. Jeszcze jeden rzut
oka do dzienniczka, nie ma mnie tam. O, jak dobrze, bo przecież nikt nie pisał na wątku, żeby zamykać. Emocje opadają. Kotniak, to nasz. Udało się, wygraliśmy wyścig. Na boisku gra się toczy dalej. Boczny obrońca kopnął piłkę w stronę zawodnika Korony, ta odbiła się od niego i wypadła poza linię. Sędzia boczny podniósł chorągiewkę do góry prawą ręką wskazując aut dla Górnika. Gdy główny sędzia odgwizdał, skrzydłowy wyrzucił ją przed siebie wprost do swojego obrońcy. On szybko wybił ją na środek. Scyzor jednak przejął piłkę, podał do skrzydłowego, ten dryblował do bramki, podał do Marcina, który oddał celny strzał.
Jest 88 minuta meczu i wynik 4:0 dla Korony. Ale się dzieje na tym boisku, emocje, jak na polach chwały. W końcu sędzia odgwizduje koniec meczu. Tak, pomyślałam, kłódka zamknięta.
– Koniec meczu Panowie! – powiedział jeden z kibiców – i Panie! – dodał zerkając nieco
speszony w moją stronę.

Autor: Beatka Szczęśliwa

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *