Wielkimi krokami zbliża się koniec listopada, a wraz z nim dzień imienin Andrzeja, zwany potocznie andrzejkami. Obecnie kojarzy się głównie z zabawą i karnawałem, co jednak ma niewiele wspólnego pierwotnymi obrzędami związanymi z tym dniem
Jak w wielu przypadkach, także i tutaj nie można określić ich źródła. Są tropy mówiące o pochodzeniu ze starożytnej Grecji, inne źródła zaś kierują nas na tereny dzisiejszych Niemiec. Nie potrafimy określić jednak skąd obrzędy andrzejkowe przybyły do Polski.
Pierwsze zapiski na temat andrzejek w naszym kraju pochodzą z połowy XVI wieku. Noc z 30 na 31 listopada miała być czasem, który miał zarówno pomóc w podejmowaniu, czasem trudnych decyzji – zwłaszcza w kwestiach miłosnych, ale także w celu ujrzenia swojej przyszłości. W tym celu praktykowano szereg wróżb, o których postaram się krótko opowiedzieć. Wróżby andrzejkowe przybierały różne formy: mogły one opierać się na wyobraźni, odczytywaniu snów, bądź też oddaniu się ślepemu losowi. Chyba najbardziej znaną i rozpowszechnioną wróżbą jest ta związana z laniem ołowiu bądź cyny przez klucz, które z czasem ewoluowało do lania wosku. Do przeprowadzania tej wróżby używano klucza do bramy cmentarza, wierzono bowiem, że nawiązuje się wtedy połączenie z zaświatami, a opiekuńcze duchy, lub tez nasi przodkowie, kształtowali zastygający w wodzie wosk i w ten sposób ukazywali nam naszą przyszłość. Równie często praktykowane były wróżby z użyciem obuwia. Pierwsza z nich polegała na układaniu po kolei przez dziewczyny swoich bucików. Ta, której but najszybciej znalazł się przy drzwiach, ta jako pierwsza miała wyjść za mąż. Z kolei inna polegała na rzucaniu znad głowy butem w kierunku drzwi. Gdy but upadł na podeszwie czubkiem w kierunku drzwi, oznaczało to szybki ożenek i wyprowadzkę z domu Bardzo popularnymi wróżbami były też losowania. Na pewno każdy zna wróżenie polegające na losowaniu karteczek z imionami (wywróżenie imienia wybranki, wybranka), podkradzionych dziewczynom części garderoby (związanie się z osobą, której przedmiot się wylosowało), czy na umieszczaniu pod talerzami różnych przedmiotów (np. książkę, obrączkę, różaniec), których późniejsze losowanie miało przepowiadać przyszłe losy. W niektórych rejonach praktykowano również wypuszczanie na tafli wody świeczek, których zetknięcie się miało symbolizować rychłe małżeństwo. Wróżby te mogły jednak w znacznej mierze podlegać manipulacji, zwiększeniu prawdopodobieństwa uzyskania porządnego wyniku. Legendy głoszą, że wszelkie próby umyślnego wpływania na wynik powodują nieważność wróżby i jej nie spełnienie. Mniej znane wróżby polegały na powierzeniu swego losu zwierzętom domowym. W zależności od regionu były to psy, koty, kury, czy gąsiory. Gąsiorom na ten przykład zawiązywało się oczy, a dziewczyna, do której podszedł jako pierwszy mogła być pewna rychłego zamążpójścia. Dal psów z kolei przygotowywano specjalnie na ten cel wypiekane pierożki zwane „jędrzejkami”, bądź po prostu ulepione z tłuszczu kuleczki, do których przypinano znane nam karteczki z imionami chłopców i obserwowano do której podejdzie najpierw. W przypadku kur również polegano na łakomstwie – rozsypywano na podłodze kawałki chleba. Kolejność, w jakiej zjadany był chleb oznaczał kolejność ożenku dziewcząt biorących udział we wróżbie. Kota zaś, koniecznie czarnego z białą kropką na czole, wpuszczano w krąg dziewczyn. Ta, przy której nogach czmychnął poza krąg, miała w krótkim czasie wyjść za mąż. Kolejna warta podkreślenia grupa wróżb nie ma już nic wspólnego z przedmiotami fizycznymi. Polega ona na wypatrywaniu twarzy swojego ukochanego. A było ku temu kilka sposobów. Jednym z nich było wypatrywanie go w odbiciu w lustrze stojącym na przeciwko drzwi, można było go również wypatrywać w lustrze wody na dnie studni w jasną, księżycową noc, bądź zaglądając równo o północy do chlebowego pieca. Tu jednak trzeba było się mieć na baczności – ujrzenia śpiącego mężczyzny oznaczało wróżbę leniwego męża. Swojej przyszłości można było również szukać patrząc w odbicie lustrzane poprzez karafkę z wodą. Należało przy tym zapalić z trzech stron świece – musiało to być jedyne źródło światła w pomieszczeniu. Co się ujrzało w lustrze, to się spełniło. Swojej przyszłości można było szukać na jawie, ale można było swój los powierzyć snom. W tym celu należało pościć przez cały dzień: nic nie jeść, ale też nic nie pić. Przed snem natomiast należało zjeść słonego śledzia, bądź inną słoną potrawę, a we śnie wypatrywać osoby przynoszącej kubek wody. Ten, lub ta, która przynosiła owy kubek miała okazać się przyszłą wybranką lub wybrankiem. We śnie swego przyszłego męża szukały panny, które wychodziły w nocy samotnie w pole i siały konopie. Następnie modliły się do św. Andrzeja i kładły się spać z głową na kamieniu, a we śnie wypatrywały wyłaniającego się zza konopi męża. Nie sposób wymienić i opowiedzieć o wszystkich praktykach, jakie czyniono w noc andrzejkową, by poznać swoje przeznaczenie. Z pewnością wiele obrzędów nie zachowało się do naszych czasów. I choć wróżby andrzejkowe traktowane są obecnie jako forma zabawy, zachęcam, aby w zbliżającą się noc andrzejkową zasiąść do wróżb praktykowanych przez naszych przodków. A jeśli prawdziwie uwierzycie w ich moc, to być może dobre duchy pokażą wam przyszłość.
Autor: kyinra